Witam,
Dzisiaj notka z delikatnym poślizgiem. Wybaczcie. Myślę nad tym czy wstawiać jedną część rano, drugą wieczorem. Czy cały "odcinek" naraz wieczorem. Jak wolicie? Piszcie w komentarzach czy podoba Wam się ta forma czy mam myśleć nad czymś innym. Opinie miło widziane.
Miłego czytania :)
„Odcinek
2. Moim oczami”
Alicji świat się rozwalił. Ona natomiast nie chciała
stać w miejscu i rozpaczać. Znalazła idealne rozwiązanie tej sytuacji. Pomysł
na dalsze życie. Wróciła do Torunia. Liczyła, że propozycja pani dyrektor
będzie dalej aktualna. Stanęła przed drzwiami wejściowymi do szpitala i
pomyślała: „Raz kozie śmierć.”. Weszła, była taka zestresowana, że nie
zauważyła, krzyczącego za nią z samochodu Maksa. On zastanawiał się czy to ona,
czy ma przewidzenia. Szybko uświadomił go Jivan, że to na pewno problemy z
mózgiem i powinien sobie tomografię zrobić. W tym samym czasie Alicja
rozmawiała z panią Elżbietą na temat pracy. Potem czekała przed gabinetem na
odpowiedź. Udało się! Dostała pracę. Kroczyła dumnie przez korytarz za panią
dyrektor na odprawę. Weszła najpierw Ela, a za nią ONA. Maks od razu ją poznał.
Wbił w nią wzrok. Na jego twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Obawiał się,
że już nigdy nie zobaczy, a tu proszę taka niespodzianka. Po rozpatrzeniu
przypadku, z którym dr. Orda miał problem, Alicja postawiła dobrą diagnozę. Udała
się potem w stronę sali operacyjnej. Dogonił ją Keller.
- A jednak wróciłaś… - szli ramię w ramię.
- A myślisz, że do ciebie?
- A nie ? – dla niego to było oczywiste.
- A tak! Przecież ty jesteś taki śliczniutki. – Maks
pięknie się uśmiechnął.
- Ty też mi się podobasz, ale to już chyba ustaliliśmy.
- Bardzo fajnie się z tobą gawędzi.
- Z tobą również. – Stali twarzą w twarz, uśmiechali
się do siebie. Szymańska zdecydowanie była rozbawiona całą sytuacją.
- Niestety mam operację. – puściła mu oczko i weszła na
blok. Nie bardzo wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Postanowił dalej
działać. Wrócił na SOR. Ala operowała z nowopoznanym kolegą dr. Danielem Ordą,
który nie był nastawiony do niej pozytywnie. Podczas operacji panowała ciężka
atmosfera. Wyszła zmęczona nie tyle fizycznie, co psychicznie. Jedyną
odskocznią dzisiejszego dnia była rozmowa z dr. Kellerem. W myjce porozmawiała
z Sylwią na temat złośliwych docinek Ordy. Po operacji poszła do pani dyrektor.
Podpisała umowę o pracę. Dzisiejszą noc miała spędzić w szpitalu. Wyjęła
potrzebne rzeczy i usiadła na kanapie. Przez cały dzień dobijał się do niej
Krzysztof. Ona nie miała ochoty z nim rozmawiać. Nie miała o czym. Wyszła na
spacer po szpitalu. Natknęła się na dr. Piotra Wanata, który był ginekologiem.
Dzisiejszy dzień zdecydowanie ją przerósł. Wylądowała na kanapie cała
zapłakana. Katharsis to było to, czego teraz potrzebowała. Łzy oczyszczenia
spływały jej po policzku. Maks miał dyżur, przechodził właśnie koło jej pokoju.
Usłyszał czyjś płacz, wszedł. Zobaczył ją w tragicznym stanie. Od razu do niej
podszedł i usiadł koło niej. To był impuls, odruch. Ala podniosła na niego
swoje smutne i czerwone oczy od płaczu. Wahał się co ma zrobić. Postanowił ją
objąć. Wtuliła się w niego. Zrobiła to, bo potrzebowała poczuć się chociaż
przez chwilę bezpieczna, a w jego ramionach tak mogła się czuć. Gładził ją
delikatnie po plecach. Spojrzała na niego. Otarła łzy.
- Przepraszam… Nie wiem co mnie napadło… - była
zdecydowanie speszona. Zawsze twarda pani chirurg, a tu proszę, jednak
rozhisteryzowana baba.
- Nie masz za co przepraszać. Łzy to normalna rzecz. No
chyba, że u facetów, to zupełnie coś innego. – uśmiechnął się – Przecież faceci
nie płaczą.
Alicja uśmiechnęła się.
- Jak ty to robisz, że tylko się pojawiasz i od razu
poprawiasz mi humor? To jakiś specjalny talent albo dar?
- Coś w tym stylu. – posłał jej piękny uśmiech –
Herbatka? – Ala kiwnęła głową. Wstał i zrobił im herbatę. Wypili ją wspólnie,
milczeli. Był jej potrzebny moment ciszy, miała czas, żeby sobie wszystko
poukładać. Wiedziała, że Maks siedzi obok, czuła się bezpieczniej. Robiło się
późno. Widział, że zamykają się jej oczy.
- Ja już pójdę, połóż się, odpocznij. – posłał jej
ciepły uśmiech. Chciał wstać, ona chwyciła go za rękę.
- A mógłbyś ze mną zostać? – Po chwili zreflektowała
się. – Nie. Przepraszam, nie powinnam cię o to prosić. Masz dyżur, pewnie też
jesteś zmęczony. Zapomnij o tym co powiedziałam.
Keller z powrotem usiadł.
- Głuptasku. Pewnie, że zostanę. – Ala się zawstydziła,
na jej twarz wkradł się rumieniec. Położyła się na kanapie, a on usiadł obok na
fotelu. Ona szybko zasnęła, a on patrzył na nią jak spokojnie śpi. Postanowił
zostać z nią tutaj całą noc, w razie gdyby go potrzebowała. Może to był tylko
pretekst, aby patrzeć na nią. Rano obudziła się pierwsza, wyspała się. Maks
spał na siedząco. Uśmiechnęła się na jego widok.
- A jednak został. – pomyślała. Poszła się przebrać w
strój do biegania. Wyszła z łazienki i zobaczyła go z dwoma parującymi kubkami,
w którym była herbata.
- Dzień dobry! – powiedział z uśmiechem.
- Cześć!
- Wybierasz się gdzieś?
- Pobiegać.
- Może przedtem herbatka w miłym towarzystwie, a
później razem pobiegamy? – zaproponował. Nie potrafiła mu odmówić.
- Niech będzie. – usiedli na kanapie, wypili herbatę.
- Nie musisz ze mną iść biegać, dam sobie radę.
- Nie, nie, nie. Nie puszczę cię samej do lasu! A jak
ktoś cię porwie?!
Ala zaczęła się śmiać.
- Jesteś niemożliwy!
Poszli pobiegać. Maks nie biegał, ćwiczył tylko jogę,
więc szybko się zmęczył.
- Pan doktor nie może oddychać? Szybko! Myślałam, że
dłużej wytrzymasz. – zachichotała. On usiadł pod drzewem. Ona do niego
podeszła, stanęła i patrzyła z uśmiechem na niego.
- Chyba potrzebuję
resuscytacji… - powiedział, udając, że brakuje mu tchu. Ala ukucnęła przy nim.
Pogłaskała go po główce.
- Nie ma obijania!
Wstajemy! – uderzyła go w ramię i zaczęła biec.
- Aliszja! Zostawisz mnie
tak?! – zaczął za nią biec. Wrócili do szpitala, ciągle się śmiejąc. Dobrze
czuli się w swoim towarzystwie. Podczas dyżuru zachowywali się profesjonalnie.
Potem mieli wspólną naradę z lekarzami o różnych specjalizacjach. Alicja ponownie
zabłysnęła swoją wiedzą. Tym razem zauważył to również Jivan i pozostali
lekarze. Na zajęciach z jogi, kolega Maksa nie pozostawił tego dla siebie.
- Niegłupia jest. –
powiedział z uznaniem Jivan.
- Jest tak mądra, że
mogłaby być brzydka. – powiedział Keller.
-
I taka ładna, że wybaczyłby jej głupotę. – dopowiedział jego przyjaciel.
-
O stary! Mógłbym mieć z nią dzieci!
Oboje
zaczęli się śmiać.
-
Tylko się nie zakochaj!
-
Ja?! No co ty! Nie ma takiej opcji. Mnie żadna nie usidli!
-
Nie mów hop stary. – Jivan
dobrze znał Maksa. Podczas dyżuru Alicja przeprowadziła operację, która znowu
zakończyła się sukcesem. Było głośno o Szymańskiej w całym Copernicusie. Była
trochę przemęczona. Nawet zakręciło jej się w głowie, gdy wychodziła ze
szpitala, widział to Jivan. Poradził jej, aby nie przesadzała i nie brała na
swoje barki za wiele. Keller podczas dyżuru dowiedział się od Sylwii, że
dzisiaj wieczorem mają przyjechać rzeczy Ali z Warszawy. Stała przed kamienicą
i instruowała panów, gdzie mają wnieść rzeczy. Odwróciła się i zobaczyła go.
- Co ty tu robisz? – zapytała.
- Przechodziłem obok. –
odpowiedział z uśmiechem.
- Super. – Poszli na górę,
zaczęli rozpakowywać rzeczy i urządzać pokój Alicji. Maks okazał się bardzo
pomocny. Dużo żartowali, rozmawiali. Siedzieli potem na kanapie w jej sypialni.
- Szybko się z tym uporaliśmy. –
skwitowała.
- Za szybko… - dodał. Ala
spojrzała na niego pytająco.
- No co? Po wspólnie spędzonej
nocy. – zaczął się śmiać.
- Boże! Jaki głupek! – nie mogła
przestać się śmiać.
- Proszę! Możesz mi mówić po
imieniu. – posłał jej czarujący uśmiech.
- Masz jutro dyżur?
- Nie, a co?
- Kolacja? – zapytał. Nie
wiedziała, czy powinna się zgodzić.
- Niech będzie, ale pod jednym
warunkiem.
- Jakim?
- Nie zakochasz się we mnie. –
uśmiechnęła się do niego.
świetne!:D
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńSuper :-) Czekam na kolejne odcinki
OdpowiedzUsuńDzisiaj będzie :)
UsuńPisz tak jak teraz drugi odcinek...I znowu super piszesz po prostu cie podziwiam...:)
OdpowiedzUsuńDobrze będę tak pisać :) Dziękuję za te słowa! :)
UsuńKoleżanko, mam uśmiech na twarzy jak czytam Twoją wersję:-))
OdpowiedzUsuńPisz dalej, proszę!/ sandi
Dzisiaj trzecia część :)
Usuńjejku uśmiech cały czas ; )
OdpowiedzUsuńSuper, to mało powiedziane ; )
Czyli bd tak że cały odcinek na dzień tak ?
Jeny, bo mnie zawstydzacie! :)
UsuńTak będzie wieczorkiem cały odcinek :)
okej ; )
OdpowiedzUsuńJest świetnie! Uwielbiam te dialogi! A już ostatnie słowa Ali... to w ogóle! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część :D
Tak sądziłam, że trafi ten tekst do Twojego serduszka :D
UsuńA będziesz kontynuować "Tylko dyżur transplantologiczny... czy może aż ? "
OdpowiedzUsuńTak :)
UsuńSuper!!! Kocham ich w takiej wersji. Takich scen nigdy za duzo. I te wplatanr dialogi z serialu, faktycznie mam wrazenie jakbym kolejby odcinek ogladala. Bardzo ladne ostatnie zdanie. ;D Jakos tak mnie ujelo.
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to pod tym drzewem to Alicja powinna mu faktycznie resystytacje zrobic, no wiesz usta usta i te sprawy xD.
Do zobaczenia w poniedzialek Kochana!
Wiem Kochana, ja też, dlatego piszę w taki sposób! Jeny cieszy mnie to, chcę troszkę stworzyć swój, podrasowany pierwszy sezon. Był genialny, ale jeszcze może być lepszy :) Mnie również ujęło to zdanie. Pasuję mi to do naszej Ali :) Wiem, wiem Siostra na co ty liczyłaś pod tym drzewem, ale SEX I POCAŁUNKI DOPIERO PO ŚLUBIE! (taki żarcik:* wiesz, że nie wytrzymałabym:P)
UsuńNie mogę się już doczekać! Do zobaczenia Siostra!:*