poniedziałek, 7 lipca 2014

10. Myśl przewodnia na dzisiejszy wieczór: napić się i zaliczyć panienkę...

Witam,

Kolejna długa przerwa… tak wiem, miało być inaczej. Niestety. Koniec roku i wszystko co się wokół dzieje, dało mi nieźle w kość, ale pozytywnie. J tylko nie miałam siły ani weny pisać…
Mam nadzieję, że poziom nie jest karygodny, dajcie znać czy sens pisać  i czy w ogóle ktokolwiek to czyta.

Polecam włączyć te cztery piosenki, które są wymienione w opowiadaniu. Ale do niczego nie zmuszam
J

Miłego czytania,
Buziaki! 



10. 

Wróciliśmy na miejsca, jak kazała nam stewardessa. Patrzył na mnie tym świdrującym spojrzeniem. Przeszywał mnie nim. Zapieliśmy pasy. Położył rękę na moim udzie. Widziałam, że nie jest mu łatwo, w dodatku jego dłoń na mojej nodze też mi nie pomagała. Było nam trudno usiedzieć po takiej dawcę emocji i podniecenia jaką sobie zafundowaliśmy. Moja głowa bezsilnie opadła na jego ramię. Dawno nie buzowało we mnie tyle emocji na raz, co teraz. Co się ze mną dzieje? Ciągle zadawałam sobie to pytanie. Ja ci odpowiem. Nieubłaganie zbliża się moment waszego rozstania. Patrzcie, patrzcie nasza Ala chyba się zakochała! Taaaa, chyba zesrała... Uuu widzę, że odziedziczyłaś po mnie dar ironizowania! Brawo! Jak mogłam się niby zakochać w 4 dni?! No właśnie tez mnie to zadziwia... Zdolna jesteś, nie ma to tamto. Z rozmyślań wyrwały mnie usta Maksa, które spoczęły na moich. 
- O czym tak intensywnie myślisz? - spojrzał na mnie.
- Ja? O niczym. - uśmiechnęłam się pokrzepiająco. 
- Przecież widzę... - miział mnie po nodze i patrzył mi w oczy. Liczyłam, że moje umiejętności aktorskie są na trochę wyższym poziomie. Chyba się jednak myliłam... Czas na stanowcze posunięcie!
- Naprawdę - pocałowałam go, żeby odwrócić jego uwagę. Ktoś tu się nie chce przyznać do tęsknoty, która zalewa jego serce... Och jakie to romantyczne!!! Pierwszy raz od dawna miałam w dupie głos, który siedział w mojej głowie. Całkowicie poddałam się pocałunkowi. Oderwaliśmy się dopiero, gdy poczuliśmy, ze wylądowaliśmy. Odpięliśmy się, zabraliśmy wszystkie swoje rzeczy i szliśmy trzymając się za ręce w stronę miejsca, gdzie mieliśmy odebrać swoje walizki. Byłam bardzo skupiona na poszukiwaniu swojego bagażu, z kolei Maks przeciwnie. Jego dłoń wyładowała na moim biodrze, a że miałam koszulkę to zaraz nawet pod nią. I zaczął mnie cmokać. Na początek w głowę, skroń, policzek, za uchem, szyja, żuchwa... Spojrzałam na niego. I to był błąd! Bo moje poszukiwania przez to na tym etapie zakończyłam. W dodatku nie z własnej woli. Zaczął mnie całować na środku, ŚRODKU lotniska. Nie no pewnie! Po co poczekać na miejsce, gdzie nie patrzy na nas około tysiąca ludzi?! Nie wspomnę o tym, ze wystarczyłoby chociaż zejść na bok! Tak bardzo ci to przeszkadza, ze nawet zaczęłaś  odwzajemniać. Gdy nam zabrakło powietrza, oderwaliśmy się od siebie. 
- Czy ty trochę za swobodnie się nie czujesz? - zmierzyłam go wzorkiem - Wakacje panie doktorze się skończyły... - właśnie jechały nasze walizki. Zaczęłam się z nią siłować, ale od razu mój "rycerz" mnie wyręczył. Szliśmy w milczeniu. Zachowywałam bezpieczną odległość. W końcu może tu być ktoś znajomy, a tego bym nie chciała. Zaraz zaczęliby gadać, ze pojechała na sympozjum jako singielka, a wróciła z jakimś facetem. Nie zostawiliby na mnie suchej nitki. Ej! To nie jest tak, ze ja się wstydzę Maksa, żeby to było jasne! Tylko... Dobra nieważne. Pogrążasz się... Wyszliśmy przed lotnisko. 
Jestem autem, chodź podrzucę cię. - spojrzał na mnie.

(Blue Cafe - "My road")

- Maks... Nie przedłużajmy tego momentu. Dobrze wiesz i ty i ja, że wróciliśmy do Polski. Ty masz swoje życie, ja mam swoje... I że więcej się nie spotkamy... - ostatnie słowa ledwo przeszły mi przez gardło. Maksa zatkało. Widziałam to. Nie wiedział co mi na to odpowiedzieć. Wykorzystałam moment i podeszłam do taksówki. Zaczęłam pakować torbę do bagażnika. Zaraz przy mnie znalazł się Maks i wsadził ją za mnie. Spojrzałam na niego. Może troszkę będę tęsknić za tym głupkiem... Nie! Nie będziesz! Jesteś dużą dziewczynką Ala! Zamknął bagażnik. Już chciałam otworzyć drzwi, kiedy poczułam jak jego silnego dłonie mnie obracają. Spojrzał mi w oczy i pocałował mnie. Przylgnęłam do niego całym ciałem, moje ręce mierzwiły jego włosy. Przyparł mnie delikatnie do taksówki i całował. Chcę, żeby w tym momencie zatrzymał się cały świat. Żeby ta chwila trwała wiecznie. Zapomniałam o wszystkim wokół mnie. O tym, że ostatni raz całuję tego faceta, że to jest nasze ostatnie spotkanie. Zabrakło nam tchu. Spojrzałam w jego oczy. Wiedziałam, że zaraz będzie za późno. To jest ten moment na zdecydowane cięcie. Delikatnie musnęłam jego usta. Rzuciłam krótkie "żegnaj" w jego stronę i szybko wsiadłam do taksówki.
Niech pan jedzie! - krzyknęłam na niewinnego kierowcę, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. I co to już? Koniec?! To niesprawiedliwe! Oparłam głowę o szybę. Nie byłam wstanie ogarnąć tego wszystkiego. Przecież to tylko kilkudniowa znajomość... Dlaczego to tak cholernie boli?! 

***

( Pezet - "Spadam")

Stoję i patrzę w oddalająca się taksówkę... Kolana się pode mną ugięły... Oddech przyspieszył. I co? Że.... Żegnaj? Stary! Weź się w garść! Klepnąłem się w policzek ręką i poszedłem do auta. Wszystko robiłem tak bez uczuć, zaangażowania. Automatycznie... Wsiadłem do auta i wtedy wszystko wróciło. Emocje tłumione przeze mnie, wyszły na wierzch! Zacząłem krzyczeć, bić kierownice. Wpadłem w szał. Kuźwa! Dlaczego?! Stałem  jak ten palant i patrzyłem w odjeżdżający samochód! Położyłem głowę na kierownicy. W tym momencie przemawia przeze mnie bezsilność. Przecież już nic nie mogę zrobić... Chciałbym znowu mieć ja przy sobie, czuć jej ciepło, usta, bliskość... Wsłuchiwałem się w tekst piosenki z płyty. Pezet wie, co rapuje... Moje życie spada w dół... Wszystko łamie się na pół... Maks! Ogarnij się! Było. Minęło. Zamknij się w końcu! Odjechałem. Myśl przewodnia na dzisiejszy wieczór: napić się i zaliczyć panienkę... Jechałem do domu, w głośnikach ciągle ta sama piosenka. Podjechałem pod moje mieszkanie. Wyjąłem swoją walizkę, wszedłem do domu. Rzuciłem ją gdzieś w kąt. Włączyłem muzykę na full. Nalałem sobie whisky. Ściągnąłem koszulkę. Wypiłem duszkiem całą zawartość szklanki. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Rozbudził mnie. Stałem w samych bokserkach przed lustrem i podziwiałem swoją muskulaturę. Stary! Jak nie ta, to inna! Jedna taka Szymańska łazi po tej ziemi? Dobrze gada! Polać mu! Uniosłem szklankę do góry i wypiłem kolejną porcję alkoholu. Topisz smutki… Pogięło cię? Ja się relaksuję. RE-LA-KSU-JĘ! Zadzwoniłem do Bartka, żeby się szykował. On jest zawsze chętny na imprezę. Założyłem jeansy opinające mój zajebisty tyłeczek. Każda foczka na niego leci! Młoda, stara, brunetka, blondynka… KAŻDA! Potem koszulę. Laski to lubią. Tona wody kolońskiej – odhaczone, żel na włosach – jest! Zacząłem macać tylną kieszeń spodni. Gumki – są! No to do dzieła! Podjechałem taksówką pod dom kumpla. Zaraz pojawił się Bartek i wsiadł.
- Siema Casanovo! – przywitał się ze mną, zawsze tak do mnie mówi. Chłopak chyba ma jakiś kompleks na moim punkcie. Mówię wam.
- Siema! - przybyliśmy piątkę.
- To co lecimy wyrwać jakaś foczkę??
- I to nie jedną! 
- Stary! - spojrzał na mnie - Tęskniłem! - rzucił się na mnie.
- Ty wzruszyłem się! Ale! - odsunąłem go od siebie - Dzisiaj... Nie mamy geyparty. - zaśmiałem się i wyruszyliśmy w świetnym humorze do naszego ulubionego klubu. Dużo tam było studentek, które jak tylko mnie widziały to od razu mokro na wejście. Weszliśmy i zobaczyliśmy zapełniony parkiet, naszego kumpla za barem. Żyć nie umierać! Podeszliśmy do niego. 
- Oooo kogo moje oczy widzą!! - przywitał się z nami - to co zawsze?
- Ja dzisiaj idę na grubo! Wódkę lej! - nalał mi kieliszek,  a ja go haustem wypiłem i tak jeszcze dwa następne. Nie musieliśmy długo czekać, a jakieś laski już przy nas stały i dawały nam znaki. 
- Widzisz te dwie po prawo? - Bartek dyskretnie spojrzał.
- No widzę. Całkiem niezłe. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Gapią się na nas jakieś 20 minut...
- To co? Do dzieła! Chyba nie muszę Cie uczyć jak się to robi, prawda? - za to dostał cios w brzuch. Podeszliśmy do pań z dwóch stron. Ja wziąłem brunetkę, Bartkowi została blondynka. Generalnie gościu ma pod górkę, bo widzę, że spokojnie mógłbym zgarnąć je obie. No cóż. Dzisiaj szczęśliwy dzień brunetki.
- Proszę sex on the beach dla tej pani. - spojrzałem na nią i się uśmiechnąłem. Zachichotała. Barman postawił przed nią drinka. Zaczęliśmy sobie rozmawiać. Wiecie tania bajera. Przy moim wyglądzie wiele nie trzeba. Zaraz wyciągnąłem ją na parkiet. Na początku udawała, ze jest zdystansowana, a za chwile prawie wisiała na mnie. Ale to dobrze. Muszę zrobić "oględziny" jej ciała. Zacząłem sobie używać, a ona była w siódmym niebie. Zaczęliśmy się całować. Po kilku piosenkach przenieśliśmy się na kanapę i tam kontynuowaliśmy nasza zabawę. Byłem coraz odważniejszy. Ona zresztą też. Coraz bardziej napalona na mnie. Jej ręka wędrowała na moje przyrodzenie. Fajne są takie wyzwolone, nakręcone na ciebie laski. Chociaż nie próbują udawać cnotki przed tobą, a ty nie musisz robić z siebie zakochanego idioty. Pieprzyć uczucia! Spojrzałem na nią. 
- Może pójdziemy do mnie? Mieszkam stąd dwa kroki. 
- Z chęcią. - uśmiechnęła się. Pożegnałem się tylko z Bartkiem, który dalej urabiał tamta dupę. Ta blondyna też konkret. Fajne cycki ma. Życzyć mu powodzenia. Zaśmiałem się sam do siebie i wyszedłem dumny jak paw. Weszliśmy do mnie, a ona prawie od razu się na mnie rzuciła. Znaleźliśmy się w sypialni. Zacząłem pozbywać się jej sukienki. Całowaliśmy się. Schodziłem pocałunkami coraz niżej. Dziewczyna była wniebowzięta. Dużo im nie potrzeba. Standardowa gra wstępna. I zaraz szpachlowanko! Zamieniliśmy się pozycjami. Teraz to ona nade mną górowała. Zaczęła też całować moją szyję, ramiona... Schodziła coraz niżej. Było mi cudownie. Jeszcze wczoraj droczyliśmy się z Ala... Wiem, że ona mnie chciała. Uśmiechnąłem się. Jakie chciała?! Ona mnie pragnęła. Głuptas się przyznać wstydził. W tym samolocie było już tak blisko. Ale się wtedy na nią nakręciłem. Te jej rozgrzane usta, o jej ciele nie wspomnę! Miała taką aksamitna skore w dotyku. Ala, Ala, Ala. Znowu się uśmiechnąłem. 
- Ala?! - jej krzyk wyrwał mnie z rozmyślań. - jaka Ala?! Chyba ci się coś popieprzyło idioto!
- Nie! Nie! - chciałem zawołać ja po imieniu, tylko jak ona się nazywała?! Zeszła na mnie i w pośpiechu zaczęła się ubierać. - Musiałaś się przesłyszeć. - -- Wiesz.... Jak mi jest dobrze, to nieraz gadam takie głupoty. - próbowałem się głupio tłumaczyć. 
- Ale farmazony opowiadasz! Dzisiaj nie poruchasz! Albo idź do swojej Alusi... - usłyszałem tylko trzask. Kuźwa! Odpadłem na łóżko zrezygnowany. Co ty chłopie odwalasz?! 

***



Wpadłam do domu Wypłakałam wszystkie łzy jakie miałam! Teraz będzie już tylko lepiej. Czuję to. Nalałam sobie kulturalnie lampkę wina. Włączyłam radio. Ooo bardzo fajna, energetyczna muzyczka. Ściągnęłam z siebie ciuchy i zrobiłam sobie cieplutką kąpiel z pianką. Wskoczyłam do wanny. Ooo jak cudownie. Żyć, nie umierać! Facet jest jak autobus! Będzie następny! Bardzo ładne, optymistyczne podsumowanie mojej krótkie znajomości z dr Kellerem. Po godzinnym relaksie wyszłam opatulona ręcznikiem z postanowieniem, zrobienia sobie kolacji. Usłyszałam piosenkę James Blunt – „Goodbye my lover”. To zdecydowanie przeważyło szalę. Nawet nie wiem kiedy osunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Wróciło. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Czułam jego dłonie na mojej skórze. Jego usta, które muskają moje usta, szyję. Nie wiem, ile tak siedziałam pod tą ścianą. Zebrałam się w sobie. Sięgnęłam butelkę wina i rzuciłam się na łóżko dalej rozpaczać. Po co? Dlaczego? Nie wiem. Już od godziny leżę na łóżku. Wokół mnie butelki wina. Coś czuję, że jutro dopadnie mnie kac gigant... Kac morderca nie ma serca. Oo głosik w główce wrócił. Śmiałam się. Byłam w tak żałosnym stanie, ze nawet śmiałam się sama do siebie. Nawet nie miałam już łez, którymi mogłabym płakać. W tle leciała Kelly Clarkson - "Because of you". Przerosło mnie to... Nie mam siły, a tym bardziej ochoty udawać, że jest inaczej... Jak zwykle. Zachowujesz się jak gówniara! Kiedy zaczynasz coś czuć, to od razu pancerz ochronny na grzbiet i w długą... Ty to mówisz?! A kto przez cały wyjazd truł mi dupę, ze "tak nie można", " Ile ty go znasz?", "Szanuj się!". Czekaj, czekaj! Ja nie chciałam, żebyś z nim od razu do łóżka szła tylko! Ale numer mogłaś mu dać. Weź! Daj mi spokój! Nie, nie dam ci spokoju, bo beze mnie całkiem się rozkleisz! Trudno! Był Maks. Nie ma Maksa. Znajdziesz sobie kolejnego. Na pewno! Ale przestań już płakać. Wstań. Zmień muzykę albo ja całkiem wyłącz. Weź prysznic i zjedz coś. Chociaż kac i tak cie nie ominie. Życie toczy się dalej. Bez Maksa Kellera.

sobota, 17 maja 2014

9. Jesteś nienormalny… To taki fetysz?

Witam,

Przepraszam za tak długą przerwę, niestety nie mam za bardzo czasu na „skrobanie”. Dlatego długa część dla Was. Postaram się coś jeszcze napisać, ale nie obiecuję. Sezon na wyciąganie ocen uważam za otwarty! Piszcie, czy w ogóle jest sens mojego dalszego pisania.

Miłego czytania.
Buziaki! 




9.

Rzuciłam się na łóżko. Głupia! Głupia! Głupia! A nie mówiłam? To znowu ty? Daj mi chociaż umrzeć w samotności! Uuuu widzę, że mamy tu stan przed depresyjny. Śmieszy cię to? Nie no proszę, pośmiej się jeszcze. A co wolisz, żeby przyniosła ci lody z popcornem? To by chociaż była oznaka wsparcia z twojej strony. No chyba raczej chęć pogrążenia… Byłabyś wtedy samotna, głupia i w dodatku gruba. Dobra! Koniec tego użalania się nad sobą. Weź dupę w troki i pod prysznic. Niechętnie wstałam. Śmierdzącej nawet pies z kulawą nogą nie będzie cię chciał. Pierwszy raz jestem zmuszona się z nią zgodzić. Wzięłam szybki prysznic. Wyszłam w samej bieliźnie do sypialni. W połowie drogi ktoś otworzył drzwi z rozmachem. No tak… Z tej mojej rozpaczy zapomniałam je zamknąć. Buch! A w drzwiach stoi nikt inny, jak ucieszony Maks Keller. Uwierzcie albo nie, ale naprawdę próbowałam się chociaż trochę zakryć.
- Widzę, że czekałaś na mnie… - zaczął się zbliżać z tym przylepionym, głupkowatym uśmieszkiem, a ja czułam jak zmieniam kolor na twarzy, prawie jak kameleon!
- Puka się! – upomniałam go. Jakieś zasady savoir vivre’u chyba powinien znać, co?
- Właśnie mam taki zamiar.
- Palant! Nie zbliżaj się! – dlaczego on się mnie nie słucha?!
Nagle poczułam jego dłonie na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Czy ktoś zadał mi pytanie, czy tego chcę? Jestem oburzona jego zachowaniem! Zauważyłam… Znowu to robisz! Co? Wtykasz nos w nieswoje sprawy i w dodatku ironizujesz!  A ty mu jak zawsze ulegasz! Poczułam jego ręce na moim tyłku. Jakie to przyjemne… Dawno już nie miałam faceta… Nagle wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Jego usta i dłonie robiły ze mną co chciały. A ja tak się sprzeciwiałam! Zabawne… Ciekawe gdzie i kiedy? Poczułam, że jego sprawne palce próbują rozpiąć mój stanik. Oderwałam się od niego.
- Maks…  - spojrzał na mnie i znów chciał mnie pocałować. Położyłam rękę na jego torsie, żeby zachować „bezpieczną odległość”. – Lepiej już idź, zanim zabrniemy za daleko.
- Ala. Jesteśmy już duzi. Uwierz mi, dorośli ludzie nieraz chodzą do łóżka. Zresztą… Seks to bardzo przyjemna rzecz. A z takim facetem jak ja, to zawsze niezapomniane przeżycie. – uśmiechnął się i przejechał dłonią po wewnętrznej stronie mojego uda. Chyba nie potraktował mnie poważnie… Może on ma rację? Nie! Nie! Nie! Nie ma!
- No co ty nie powiesz? Ameryki nie odkryłeś, ale nie pójdę do łóżka z facetem, którego znam kilka dni! Proszę, idź. Nie utrudniaj.
Cmoknął mnie i wstał.
- Nadal mnie do siebie nie zniechęciłaś i czy tego chcesz czy nie, będziesz siedzieć ze mną w samolocie i przy śniadaniu.
Pokiwałam głową z rozbawieniem. Już miał wychodzić, kiedy coś sobie przypomniał.
- A! Jeszcze jedno. Cholernie seksownie wygląda pani doktor w tym koronkowym kompleciku. Tak niegrzecznie. – uśmiechnął się. Rzuciłam w niego poduszką.
- Głupek!
- Ratunku! Biją! – wyszedł, śmiejąc się. On powinien się leczyć! Dam mu namiary na jakiegoś specjalistę. Dokończyłam ubieranie się i pakowanie.

***

Stałem przed jej pokojem z walizką i dobijałem się. Bo tym razem drzwi były zamknięte… Niestety. Właśnie mieliśmy jechać na lotnisko.
- Alicja otwórz te drzwi, bo jak nie… - nie zdążył dokończyć, bo nagle wyłoniła się.
- To co? – zmierzyła mnie wzrokiem – Groźby karalne pod moim adresem?
- Myślałem, że się nie doczekam. Księżniczka dużo każe na siebie czekać.
- Zapamiętaj jedno. Gwiazdy zawsze się spóźniają, bo wtedy jest efektowniejsze wejście. – musiałem mieć kiepski wyraz twarzy, bo uśmiechnęła się – Nie rób takich min. Taka prawda.
- Czy po tak długiej i zażyłej znajomości, tym razem będę mógł wziąć twoją walizkę? Czy dalej pani niezależna?
- Wyjątkowo Ci pozwolę. – mina jak nadęta paniusia.
- Zjedz snickers’a gwiazdeczko, bo jak jesteś głodna to zaczynasz strasznie gwiazdorzyć. – i nagle poczułem damską torebkę na swoich plecach.
- Auu! - Możecie się śmiać, ale to zabolało! Damska torba waży więcej od nie jednego worka bokserskiego! Serio! Szczególnie jak bije cię pani chirurg!
- Zabolało? Oj tak mi przykro, że aż wcale. – Tsss… Przestraszyła się, jeszcze chwilę i leciałaby mnie opatrzyć! Mówię wam! To się czuje.
Nasza taksówka już czekała na nas przed hotelem. Za jakieś pół godziny byliśmy już na lotnisku. Może to dziwne, ale ja wcale nie chcę wyjeżdżać. A może nie chcesz rozstawać się z Alą? Wcale nie! Mi się po prostu nie chce wracać do pracy. Jasne! I mówi to pracoholik. Oddaliśmy swoje bagaże i usiedliśmy w poczekalni. Mieliśmy jeszcze trochę czasu. Spojrzałem na nią. Nie była tą samą dziewczyną, co kilka dni temu. Ba! Ona nawet nie była tą samą kobietą co dzisiaj rano. Była nieswoja, jakby zagubiona, może nawet smutna. Maks nie baw się w psychologa, bo z tego co wiem, to gdyby nie pani doktor, która ewidentnie na ciebie leciała, nie zaliczyłbyś psychologii. Oj dobra! Będziesz mi teraz wypominać… Jakiś ty nerwowy! Maksiu nie smutaj, uszka do góry! Panienki czekają w Toruniu, pomyśl o tym! Imaginujesz to sobie? Te wszystkie dupeczki stęsknione. Weź skończ! Robisz się coraz bardziej żałosny! O niczym innym nie gadasz, tylko o zaliczaniu! Patrzcie, patrzcie, pan porządnicki!
Złapałem jej dłoń i splotłem ją ze swoją. Spojrzała na mnie. Nie miała już tych zwariowanych, skaczących iskierek w oczach. Spuściła wzrok. Nawet nie zabrała ręki. Cmoknąłem ją w policzek.
- Ala, co się dzieje?
- Nic, dlaczego myślisz, że coś się dzieje?
- Bo jesteś smutna, a ja pytam o powód tego smutku. – miźnąłem jej policzek nosem – Hm? No powiedz mi. – znowu to zrobiłem. Uśmiechnęła się. Przytuliłem ją.
- Chodź mała. Wujek Maksiu cię przytuli. – zaśmiała się, miło było ponownie usłyszeć jej śmiech. Spojrzałem jej w oczy i pocałowałem ją. Tak! Siedzieliśmy na lotnisku i całowaliśmy się. Kto bogatemu zabroni?! VICTORIA!

***

Wsiedliśmy do samolotu. Jakimś dziwnym trafem miał miejsce przy mnie. Na pewno zasmuciłaś się z tego powodu? A wcale, że nie! Zaskok? Maks siedział przy oknie. Wyjął iphone’a i słuchawki. Sięgnęłam jedną słuchawkę i włożyłam ją sobie do ucha. Usłyszałam kilka nut i spojrzałam na niego.
- No co? Nirvana. – uśmiechnął się –Jeden z moich ulubionych zespołów. Zaczęłam się kręcić, było mi niewygodnie. Schował podłokietnik i wziął moje nogi i położył na swoich. Zaczął wystukiwał rytm piosenki na moich udach.
- Co to za piosenka? - podał mi swój telefon, ale miał ustawiony kod
- 1804 – byłam bardzo zaskoczona, że mi go podał. Znaliśmy się kilka dni. Nirwana „Smells Like Teen Spirit”. – Patrz jakie mam ładne zdjęcia Pragi. – zaczęłam przewijać, trafiłam na nasze zdjęcie z mostu, a potem na fotki jak śpię. Spojrzałam na niego.
- No co? Tak słodko spałaś, że nie mogłem się powstrzymać.
- Jesteś nienormalny… To taki fetysz?
- Coś w tym stylu, tylko zawsze są to fotki po namiętnej nocy.
- Urażona duma? Skoro traktujesz mnie jak wszystkie… - chciałam zabrać nogi.
- Przestań wariatko! To są drugie fotki śpiącej kobiety. – uśmiechnął się.
- A jakie były pierwsze?
- Mojej małej chrześnicy. – ten zadufany w sobie bajerant, ten pieprzony dupek, w dodatku bóg seksu jest romantykiem i  rozkochanym wujkiem. Dobrze, że zaznaczyłaś bardzo istotną pozycję, a mianowicie: PIEPRZONY DUPEK – odhaczone. Zlekceważyłam głos w mojej głowie.
- Włączę ci mój ulubiony kawałek – zobaczyłam na wyświetlaczu Pearl Jam „Jeremy”. Słuchaliśmy tak muzyki, którą puszczał Maks. Zaczęłam ziewać. Opierałam głowę o jego ramię, przymknęłam oczy. Czułam jak mizia mnie po nogach. Nie powiem, było to bardzo przyjemne. Poczułam jak jego dłoń wędruje coraz wyżej, ale tym razem nie przeszkadzało mi to. Nie jest taki, jak myślałam na początku. Potrafi być romantykiem i wujkiem. Uśmiechałam się sama do siebie. Dawno nie spałam z facetem, bo jestem kompletnie nie wyspana przez to dzisiejsze towarzystwo łóżkowe. Delikatnie ścisnął moje udo. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie tak… inaczej. Uśmiechnął się tak… słodko.
- Dlaczego mi się tak przyglądasz?
- Bo… - zaczął palcem gładzić moje udo – Jesteś piękna Ala.
- Znowu mnie bajerujesz?
- Nie, nie. Mówię serio. Alicja nigdy nie widziałem tak ślicznej dziewczyny. – ej to brzmiało szczerze… Naprawdę. Znowu ścisnął delikatnie moje udo, drugą ręką odgarnął moje włosy. Pochylił się i pocałował mnie za uchem. To było delikatne, a zarazem namiętne. Potem kolejnym miejscem jego pocałunku była szyja, żuchwa. Spojrzał mi w oczy i pocałował mnie. Najpierw zaczął delikatnie. Potem robił to coraz namiętniej, a ja zaczęłam odwzajemniać. Kurde! To jest cholernie przyjemne! Jego dłoń wylądowała na biodrze pod moją koszulką. Straciłam głowę i poczucie, gdzie się znajdujemy. Kompletnie poddałam się jego poczynaniom. Chciałam więcej! Dużo więcej! Przyciągnął mnie do siebie jeszcze bliżej. Nasze pocałunki były namiętne i wyrażały zdecydowaną ochotę czegoś więcej. Od czasu do czasu podgryzał moją wargę, drażniąc ją przy tym. Jego dłonie pieściły moją skórę. A ja? Chłonęłam każdy najdrobniejszy dotyk czy muśnięcie warg. Nagle ktoś chrząknął, co sprowadziło nas na ziemię. Oderwaliśmy się od siebie. Nasze oddechy były przyśpieszone, ciało rozpalone, a wargi napuchnięte i spragnione. Starszy pan był zgorszony naszym zachowaniem. Maks wstał i wystawił rękę w moją stronę.

- Chodź. – uśmiechnął się łobuzersko. Wstałam i bez zawahania poszłam za nim, chwytając jego dłoń. Otworzył toaletę. Rozejrzał się, czy nikt nie patrzy. Wpuścił mnie przodem. Wszedł szybko za mną i zamknął drzwi na klucz za nami. Przylgnął od razu do mnie całym ciałem i przyparł mnie do ściany. Zaczął penetrować moje usta, bo pod pocałunek to na pewno nie podchodziło. Robił to tak umiejętnie, że odleciałam na samym początku. Jego dłonie znalazły się pod moją koszulką, czyli tam gdzie ich miejsce. Moje ręce mierzwiły jego włosy. Szybko pocałunki przestały nam wystarczać. Zaczął tworzyć pocałunkami ścieżkę przez szyję i kierował się w stronę dekoltu. Rozpiął moje spodnie i jego ręce zjechały na moje pośladki. Znowu zaczął namiętnie całować moje usta. Moje ręce zajęły się jego spodniami, które zaraz wylądowały na poziomie jego kostek. Byłam gdzieś. Nawet nie wiedziałam gdzie. Moje ciało było rozpalone i pragnęła tylko jednego… Go. Miało wydarzyć się to, przed czym przez tyle dni się broniłam, nagle usłyszeliśmy wołanie i pukanie stewardessy. „Proszę się pospieszyć. Lądujemy”. I cała magia prysła. Poprawili się. Maks był niepocieszony, chociaż przyznam szczerze, że ja też.

niedziela, 23 marca 2014

8. Nie wstąpiłam do zakonu i nie muszę żyć w celibacie!

Witam,

Bardzo Was przepraszam! Szkoła, wyjazdy… Nie podołałam i dlatego tak długo się tu nic nie pojawiało. Jak widzicie, nadal piszę. Nie jestem zadowolona z tej części. Mam nadzieję, że jest to do przeczytania…

Miłego czytania.
Buziaki!



8.

Byłem przytulony do czegoś ciepłego. Czy mi się to śni, czy o co chodzi? Otworzyłem oczy i zobaczyłem jej burzę włosów, leżącą na poduszce obok. No i się ze mną przespałaś. Uśmiechnąłem się. Szkoda, że nie tak do końca. To zdecydowanie twoja życiowa porażka stary. Dziewczyna stawia warunki i granice. Tobie. Zabawne, nie uważasz? Wiesz… Może i masz rację, ale takie porażki mogę częściej ponosić. A teraz… Zgaś światło. Z powrotem się w nią wtuliłem i zamknąłem oczy. Może jeszcze trochę pośpię.

***

Ale tu ciasno… Cholera. Gdzie ja jestem? Zobaczyłam jego rękę obejmującą mnie w pasie, czułam jego oddech na swojej szyi. Czyli to nie był sen. Chyba raczej koszmar. Weź się jeszcze zdrzemnij, bo pierdzielisz jak potłuczona. Popatrz, popatrz pani doktor w bojowym nastroju. Chciałam się wyswobodzić z jego objęć i… Zwiać. Wcale nie. Może trochę... Chyba nie powinno mnie tu być. No brawo! Szybko do tego doszłaś. Właśnie nie doszłam. To chyba dobrze. Byłam z siebie dumna. Nie ciesz się tak. Tylko dzięki mnie. Inaczej już dawno miałabyś kaca moralnego. Czy już go masz? Nie. Nie. Eee… To znaczy w sumie nie wiem. Już prawie mi się udało wstać, kiedy usłyszałam:
- A pani gdzie mi ucieka?
- Eee do łazienki.
- Taaa jasne, ktoś tu chciał zwiać. A zostawiłabyś pantofelka? No wiesz, żebym mógł cię znaleźć.
- Ja wcale nie…
- Oj skarbie, kłamać to ty nie umiesz, ale chodź, rozwiejemy wszelkie twoje wątpliwości. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Idealnie wyczuł moment. A i już po twoich przemyśleniach? No tak. Błyskawiczna pani doktor. Teraz to może się skończyć tylko w jeden sposób. Byle z tego dzieci nie było! Jego ręce błądziły po moim ciele, a ono krzyczało, że chce więcej. Sprawne ma te rączki. Powiedziałabym nawet, BARDZO sprawne. Ciekawe  czy potrafią zrobić też króliczka z papieru mache. Wredna jesteś. Czyli ty też. Leżeliśmy i całowaliśmy się. Tak po prostu. Z facetem poznanym dwa dni temu. A ty gadasz jak zacięta płyta! No i co z tego?! Ból dupy czy o co chodzi?! Jaka ty jesteś irytująca! Bo co? Bo trzeźwo myślę! Radź sobie sama! I bardzo dobrze! Krzywdy nie dam sobie zrobić. Nareszcie się zamknęła, ile można tego wysłuchiwać! Ostatnio nasiliła się moja moralizatorka. Kiedyś była spokojniejsza. Bo zachowywałaś się normalnie, jak zrównoważona kobieta. Siarap! W końcu upomniał się o uwagę pan, który od jakiejś godziny penetruje moje usta.
- Kąpiel? – spojrzał na mnie i przygryzł moją wargę.
- Osobno? – spojrzałam na niego. Nigdy nie widziałam tyle pożądania w oczach. Nawet w pornosach!
- Razem? – odkrył kołdrę, podwinął delikatnie moją koszulkę i zaczął całować mnie. Od brzucha, delikatnie kierując się w górę. Bosko! Robi z tobą, co chce. A nie pomyślałaś, że ja też chcę? Mówiłam, że zachowujesz się jak kobieta lekkich obyczajów, żeby nie powiedzieć dosadniej. Bo co?! Bo chcę sexu?! Jestem człowiekiem, z tego co wiem, nie wstąpiłam do zakonu i nie muszę żyć w celibacie! A potem się dziwicie, że was faceci nie szanują… Oni mogą, a my nie?! Gdzie tu sprawiedliwość?! Oni mają potrzeby, a kobieta to od razu niewiadomo co. Tak masz rację! Zostań feministką! Brawo Ala! Ty to jesteś. Przestań! Co? Ironizujesz! Znowu. Bo jak słucham tego co mówisz, to mnie nosi. Próbuję zachować spokój. Ja tu prowadzę jeden z ważniejszych dialogów sama ze sobą, a Maks posuwa się coraz dalej. Egoista. Cholernie seksowny i pociągający ten egoista.
- Maks…
- Tak?
- Wiesz, jaka jest moja odpowiedź.
- No Ala… Nie daj się prosić. –wrócił pocałunkami do mojej szyi.

***

O co tej lasce chodzi?! Robi mi wodę z mózgu! Przyciąga mnie, odpycha, przyciąga, odpycha… A ty latasz jak ten głupek i dajesz się wodzić za nos. Pytał cię ktoś o zdanie?! Uuu chyba ta sytuacja działa ci na nerwy, co? Dziwisz mi się?! Cała noc i nic! A teraz? Ach… szkoda słów. Czyżbyś się poddał? Maks Keller nigdy się nie poddaje!
- Skarbie… - pocałowałem ją w szyję – Mała… - znowu to zrobiłem, widziałem, że się łamie. Nagle się podniosła.
- To ty idź pod prysznic, a ja wracam do siebie. – wstała. Chwyciłem ją za rękę.
- No dobra… Będę grzeczny, ale zostań. – zrobiłem minę porzuconego szczeniaczka. Taki ze mnie aktor!
- Zostały nam dwie godziny, a muszę się spakować, zjeść śniadanie i dostać na lotnisko. – przewróciłem oczami.
- A na śniadanie do łóżka mogę liczyć? – uniosłem zalotnie brew.
- Wariat! – roześmiana wyszła z pokoju. Chyba coś ci nie wyszło „mistrzu podrywu”. No ha ha ha! Pośmiej się. Proszę bardzo. Już? Muszę ochłonąć! Ja i mój kumpel idziemy pod prysznic. Co jej we mnie nie pasuje? Stałem przed lustrem w jeansach, bez koszulki i zastanawiałem się. A co mi tam! Wyszedłem z pokoju i zapukałem do jej drzwi. Po chwili otworzyła mi w samym ręczniku i mokrych włosach. Zmierzyła mnie zaskoczonym wzrokiem. Chciała się odezwać, ale ja byłem szybszy.
- Co ci się we mnie nie podoba? – chyba ją rozśmieszyłem, bo na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Pytam poważnie do cholery! – Nie śmiej się! Poważnie pytam.
- Maks, czy ty myślisz, że cały świat kręci się wokół ciebie?
- A nie? Jestem jedynakiem, rodzice mi zawsze tak mówili. - jeszcze bardziej ją rozbawiłem. Super.
- Nie. – zaczęła się śmiać – Maksiu, ty naprawdę, nigdy wcześniej nie dostałeś kosza.
- Ale ja nie dostałem od ciebie kosza!
- Wyparcie to kolejny etap, zaraz po złości. Potem przychodzi czas na smutek, żal i depresje. – Świetnie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi!  
- I tak się ze mną przespałaś. – dodałem z uśmiechem.

- Palant! – zamknęła mi drzwi przed nosem. Znowu. A było tak miło… I tak na mnie leci. Wróciłem z uśmiechem do siebie.

piątek, 28 lutego 2014

7. Mogę się troszkę przytulić?

Witam,

Przybywam z nową częścią. Jutro wracam do domu, czyli cały dzień w podróży. Postaram się coś napisać i wstawić wieczorem, ale nic nie obiecuję. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Dziękuję za te wszystkie komentarze. Uwierzcie to pomaga i mobilizuje!

Miłego czytania.

Buziaki!




7.

Zaczął mnie całować, jego rączki pozwalały sobie o wiele za dużo. Wiecie co jest najgorsze? Nie miałam ochoty powiedzieć „stop”. Twój błąd! ZNOWU! Jego ciepła dłoń wylądowała na moim biodrze i delikatnie przesuwała się do góry. Nagle odzyskałam moc myślenia. No brawo! Nareszcie! Oświeciło panią doktor. Złapałam go za rękę. Spojrzał na mnie
- Była umowa. – spojrzałam na niego.
- Przecież nic nie robię…
- Maks, nie ściemniaj. – zabrałam jego rękę ze swojego ciała (jaka szkoda!!!!) na pościel. Delikatnie pomiział mnie nosem po policzku.
- Ala… - pocałował mnie w szyję, dlaczego znalazł mój czuły punkt! Tylko nie to! Jego ręka zaczęła znowu wędrować po moim ciele. O rany, może jednak się skuszę. Co za różnica? Jutro wracam do Warszawy, pewnie się z nim więcej się nie spotkam. O Jezu on jest taki cholernie seksowny! AAA ratunku! W końcu zrozumiałam fizykę – siły przyciągania działają jak cholera! Dobra dość!
- Maks! Nie… - zrobił minę szczeniaka, ooo słodziak. Nie daj sobą manipulować! Bądź twarda! Albo nie, bo to na ciebie i tak nie działa. Zarzucę doping, odpalę racę, może to ci pomoże, hm? Powstrzymać się przed Bogiem Seksu.
- To jest moja połówka, a to twoja. – wyznaczyłam mu granicę. Mu czy sobie? Nie czepiaj się!
- Ale jak to?! No nie, no proszę Cię!
- Nie ma, żadnego ale.
- Będę grzeczny! Położę grzecznie rączkę tu – położył mi ją na brzuch – troszkę się przytulę. No wiadomo buziakiem na dobranoc nie pogardzę i grzecznie pójdę spać. Słowo harcerza!
- Już widzę, to twoje „grzecznie pójdę spać”. Chyba, że…
- Zgadzam się na wszystko! – nie dał mi nawet dokończyć.
- Zakleję ci łapki taśmą. – byłam dumna ze swojego pozytywna. Patrzcie jaka kreatywna Alicja!
- Nie no, nie… No Aluś…
- Bez dyskusji. – odwróciłam się plecami do niego. Alicja nie sądziłam, że potrafisz być taka stanowcza. Zaskoczyłaś mnie!
Nagle poczułam, że się przysuwa, ale nie zareagowałam. Przecież nic się nie dzieje.

5 minut później…

Leży już za mną. Dosłownie. Czuję jego ciało za sobą. CAŁE! Ale jest grzeczny, prawda? Nieważne, że doprowadza mnie do szaleństwa.

2 minuty później…

Czuję jego rękę na swoim boku. Co on sobie do jasnej cholery wyobraża?! Chociaż…To całkiem przyjemne. No dobra przymknę oko. I już poszło się… Stanowcza Alicja odeszła w zapomnienie. Bardzo zabawne. No ubawiłam się po pachy.

3 minuty później…

Ale tego już za wiele! Ale ma tempo! Już mi wkłada rękę pod koszulkę. Ciekawe co będzie za chwilę. Może chociaż raz. RAZ mnie posłuchaj i zwróć mu uwagę. Proszę. No skoro tak ładnie prosisz. Przekonałaś mnie.
- Maks. Zabierz rękę spod mojej koszulki. – poczułam, że się uśmiechnął co doszczętnie wyprowadziło mnie z równowagi.
- Ale mamy problem skarbie, bo to moja koszulka. – z tym zdaniem jego ręka zrobiła się jeszcze odważniejsza. Bezczelny! To że z nim sypiam. No może nie do końca. To nie oznacza, że może sobie pozwalać! Mam racje? No oczywiście, że tak.
- To w takim razie zabieraj tą łapę spod swojej, tymczasowo mojej koszulki! – a to się nazywa rozwścieczona, doprowadzona do furii Ala. O w mordę. Maks! KRYJ SIĘ!
- Co ty się tak spinasz bejb? – on normalnie sobie ze mnie kpi! Trzymajcie mnie! – Jesteśmy dorośli, więc o co tyle hałasu, hm? I nie udawaj, że tego nie chcesz.  – przejechał palcem po moim boku. Cholera. Skąd on wie, że chcę?
- Nie chcesz sexu ze mną. Rozumiem. Chociaż nie. Wróć nie rozumiem, ale szanuję. Nie każ mi cię nie dotykać. Bądź człowiekiem. Hm?
- Maksiu, Maksiu, Maksiu. Jeszcze musisz się wiele nauczyć. Ty prosisz kobietę, żeby była człowiekiem? Przecież to totalna abstrakcja. – zaczęłam się śmiać. Odwróciłam się tyłem do niego. Poczułam jego ciepło za sobą, westchnęłam i już chciałam coś powiedzieć.
- To jak mogę się troszkę przytulić? Ale tak tylko troszeczkę.
Rozczulił mnie. Serio. Moje sukowate serce. Tylko żeby nie było. Dla pacjentów jestem kochana i miła, ale dla facetów… Nie. Z nimi trzeba krótko! Szkoda, że tylko tak gadasz, bo w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Oj tam, oj tam.
- No możesz… - uśmiechnęłam się, jak poczułam jego rękę, która obejmowała mnie w pasie. Już chciałam ogłosić zwycięstwo, wbić flagę na szczycie, odpalić fajerwerki i otworzyć szampana, a tu DUPA. Czuję, jak zaczyna całować mnie po szyji.
- MAKS! CZY TY ROZUMIESZ CO DO CIEBIE MÓWIĘ?! Czy mam mówić drukowanymi literami?! PRZESTAŃ MNIE TU ŚLINIĆ I KŁADŹ SIĘ SPAĆ!
- Jaka pani drażliwa. No i dobra. Nie to nie. Dobranoc. – odwrócił się. Położyłam się wkurzona. Chyba miałaś… eee… Co miałam? No racje miałaś. Chyba. O tak! O tak! No, no, no pani doktor Alicja Szymańska przyznała MI racje. Wcale się nie przejmuj, że jesteśmy tymi samymi osobami. Teraz to ty ironizujesz. Zachowujesz się bardzo niedojrzale. Zaraz pójdziesz na karnego jeżyka i nie będzie dobranocki. Głupieje. Zdecydowanie.
- Przepraszam – poczułem delikatne mizianie po plecach – Już będę grzeczny.
Znowu się we mnie wtulił. Tym razem faktycznie grzecznie zasnął. Szczerze? To było całkiem miłe uczucie. I tym sposobem przespałam się z nim. MOJE KOSZMARY SIĘ ZIŚCIŁY! AAAA! 

czwartek, 27 lutego 2014

6. (Nie)grzeczne zabawy

Witam,

Przepraszam Was, za tak długą przerwę, ale moja wena i chęć opadła. Po prostu. Nie mogłam się zmotywować. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Mam mieszane uczucia, ale było mi głupio, że nic nie wstawiam. Opinie mile widziane :) 

Miłego czytania.

Buziaki!




6.

Całowaliśmy się zachłannie na hotelowym korytarzu i nic, nawet czarna magia czy inne demony nie mogły nas od siebie odciągnąć. Jego ręce błądziły po mojej skórze, a moje zachłannie poznawały każdy skrawek jego seksownego ciała. A było co macać, oj było! Takiego tyłeczka to ja dawno nie widziałam! Nie mówiąc już o dotykaniu!
- Do mnie czy do ciebie? – o rany, rany! Co ja mam teraz zrobić?! No i masz babo placek! Wiesz co masz zrobić teraz?! POŻEGNAĆ SIĘ! Przeliterować Ci to? P – O – Ż – E… Dobra skończ! Rozumiem. Nie jestem blondynką, jasne? A teraz z czym masz problem? Odsuwasz się i mówisz „PA!”. To aż takie trudne?! Nie ogarniasz mała? Przestań wszystko ironizować i daj mi się skupić na NIM. W tym całym zamieszaniu sama ze sobą, zapomniałam odpowiedzieć Maksowi na pytanie. Jego usta całowały teraz moją szyję, więc miałam pole do popisu. Mogłam zacząć mój monolog.
- Do Ciebie. – Już skończyłaś? O rzesz w mordę, ale ty się rozpędziłaś. Alicja nie tak dużo informacji na raz, bo może nie zakodować. Poetką to ty nie zostaniesz… Na szczęście. Maks się uśmiechnął i przemieściliśmy się, nie wiem jakim cudem, pod jego pokoju. Ani na moment nie przestał mnie całować. Weszliśmy, o ile można to tak nazwać, do środka, nogą zamknął drzwi i przyparł mnie do nich.

***

Mam Cię mała! Teraz już mi się tak łatwo nie wywiniesz! Wiecie podziwianie na odległość jest fajne, ale pozwiedzać sobie… Mmmm to jest dopiero to! Pani doktor ulega mi, mięknie pod moim dotykiem. Czuję to.  Jakie ona ma cudowne ciało, usta. IDEAŁ! Mój wewnętrzny chłopczyk cieszy się jak za pierwszy razem. Od dawna nie reagowałem tak na kobiety. Muszę zobaczyć jak wygląda bez tej sukienki! Cholera, ale mnie ta kobieta podnieca. Rozpiąłem zamek, już chciałem ją zsunąć. Cieszyłem się jak dziecko w Święta, podczas rozpakowywania prezentu.
- Maks… - spojrzałem w jej piękne oczy.
- Tak?
- Ja… Nie mogę. - nie bardzo rozumiałem całą tą sytuację.
- My się nie znamy, ja nie mogę iść z tobą do łóżka. Jak dla mnie to za wcześnie. Przepraszam.
Przepraszam?! Dziewczyno! Nie teraz! Ja tu przedłużam chwilę, napaliłem się, a ta mi mówi, że ona nie może. AAA! Jak ja mam ją teraz przekonać?! Idioto! Jak kobieta mówi „nie”, to znaczy nie. Zamknij się! To ja jestem w takim stanie pozostawiony na pastwę losu, a nie ty. Ja i mój kumpel ogłaszamy stan alarmowy. Alicja! Ala! Aluś… Proszę nie rób mi tego. Dobra ochłoń. Oddychaj głęboko. Przecież to nie jest zwykła laska, to jest doktor Szymańska. You know what I mean. Nagle zobaczyłem, że wstaje. Złapałem ją za rękę.
- Gdzie idziesz?
- Do siebie. – Nie możesz jej teraz wyjść! Nie drzyj mordy! Wiem, co mam robić, jasne?!
- Ala zostań.
- Maks, ale po co?
- Czy ty myślisz, że mi zależy tylko na jednym?! – bo zależy… EJ bez jaj! Nie tylko na jednym. No dobra… Może trochę, ale z nią jest inaczej!
- To na jakich zasadach mam zostać? – Zasady są po to, żeby je łamać. STOP! Przestań! Zluzuj banana ciołku. No właśnie z tym niewielki problem mam.
- Grzecznie się położymy spać. – uśmiechnąłem się do niej. HA HA HA! Maks weź się czasami posłuchaj, przecież to brzmi żałośnie. Coś w stylu: złapiemy się za rączki i będziemy sobie hasać po łące, jak jednorożce. Rzygam tęczą. Weź skończ! Czy ktoś cię tu pyta o zdanie? Nie to wyp… Wyjdź.
- Jakoś ci nie wierzę – spojrzała na mnie z uśmieszkiem. I tak to z Wami, kobietami właśnie jest. Powiesz „chodź mała, a pokażę Ci niegrzeczne zabawy”, widzicie jakiej ładnej przenośni użyłem, a mogłem od razu dowalić sex. Powiedzą, że jesteś prostak, a jak powiesz: „pójdziemy grzecznie spać”. To myślą, że ściemniasz. Kobiety… Wujek dobra rada albo może dobry radek radzi: NIE PRÓBUJCIE ZROZUMIEĆ KOBIET POD ŻADNYM POZOREM. NIGDY! A jeżeli przyjdzie ci taki głupi pomysł do głowy, to rada nr 2 NAPIJ SIĘ.
- Mała naprawdę. No chyba, że kąpiel w miłym towarzystwie. Wiesz, wtedy to nie jest seks. – widziałam, że patrzy na mnie jak na idiotę. Again. – Tylko wodny seks. Żartuję! – uśmiechnąłem się. Patrzyła na mnie badawczo.
- Nie mam piżamki...
- No to dam Ci swoją koszulkę, no zawsze zostaje opcja bez niczego. – zobaczyłem jej wzrok – To zostańmy przy tej koszulce. – Wstałem i podszedłem do niej.
- Nie daj się prosić… - położyłem ręce na jej biodrach – To jak?
- No dobra. – ooo tak! I kto spędzi noc z najlepszą laską? No kto?! Boski Maks! Jak spanie obok siebie nazywasz „spędzeniem nocy” to pozdro 600. Ej ziomalu nie ironizuj, dobra? Dojrzałem. Po prostu. Taa, ty dojrzałeś?! HA HA HA! Lepsza taka opcja niż żadna, nie? Skończ, ok.? Daj mi się w spokoju zająć kobietą w moim pokoju. Spadaj na drzewo prostować banany
Delikatnie dotknąłem jej policzka i pocałowałem ją. Odwzajemniła mój pocałunek. Tym razem nie były to namiętne pocałunki, a do takich jestem przyzwyczajone, tylko czułe. To było dziwne. Nie sądziłem, że tak potrafię. A jednak. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
- To jak dasz mi tą koszulkę? – uśmiechnęła się. Niechętnie ją puściłem i podałem jej. Chyba najmniejsza jaką miałem. No co? W końcu jestem facetem! Dajcie chociaż popatrzeć! Zniknęła w łazience. Usłyszałem szum wody. Inny był plan. Mieliśmy być tam razem. Chociaż z drugiej strony. Całą noc z NIĄ. Szczerze? Nie sądziłem, że tak potrafisz. Wiesz, że ja też nie. I znowu gadam sam ze sobą. Chyba muszę zacząć się leczyć! Rozebrałem się do bokserek. Na to musi zareagować! Położyłem się na łóżku i czekałem.

***

Faktycznie, 10 kilometrów musisz iść do swojego pokoju, prawda? Nie no, bo po co masz tam spać. Można przecież przespać się z obcym, podkreślam OBCYM facetem. Przecież z nim nie spałam! O co ci chodzi? Dlaczego się mnie wiecznie czepiasz? Twierdzisz, że wytrzymasz? HA HA HA! Dobry żart. Wyostrzył ci się. Jak między wami do niczego nie dojdzie, to jestem normalnie królowa Bona i Neil Armstrong w jednym. Jakie kreatywne połączenie. Nie burz się tak! Wykąpałam się, założyłam jego koszulkę. Jakaś taka mała. Zaczęłam ją naciągać. I tak zaraz się jej pozbędziesz. Przewróciłam oczami. Ty, a może Maks ma coś w sobie z Grey’a. Na pewno by cię za to ukarał! Ach, zapomniałam! Ty się nie przejmujesz tym, że go nie znasz. Pani odważna się znalazła! Mam cię dość! Wyszłam z łazienki i mnie wryło. Leżał tam w samych, do cholery jasnej strasznie opiętych bokserkach! Jestem twarda, jestem twarda, dam radę! Ale jak i on musi być twardy. O rajuśku! W co ja się wpakowałam?! Usiadłam na łóżku. Przejechał palcem po moim udzie, a ja aż zadrżałam. Ten gościu doprowadza mnie do szaleństwa. Przeciągnął mnie tak, że leżałam na łóżku. Totalnie się mu poddałam i to był błąd! To nie miało się tak skończyć… 

niedziela, 23 lutego 2014

5. Maks ma zajebisty tyłek

Witam,

W zasadzie powinnam spać, ale specjalnie dla Kori, Oli i Gabrysi spięłam swoje cztery litery i w godzinę napisałam kolejną część. Wątpię, że to będzie cudo, które Was powali na kolana. Dziewczęta, obiecałam i napisałam! O tej porze, nawet całkiem szybko poszło. Dobrze, że mnie zmotywowałyście, bo dzisiaj napisałam tylko jedno słowo przez cały dzień. Nie truję dłużej. Napiszcie co uważacie, będzie miło. Nie wiem, może za ostro. Krytyka także mile widziana.

Miłego czytania.

Buziaki!





5.

Założyłem czarny garnitur i białą koszulę. Jak ja nie lubię takich strojów. Czuję się jak pajac! Może jeszcze zarzućcie rower na jednym kółku i wióra do cyrku. Ale czego nie robi się dla kobiet? Co brak sexu robi z człowiekiem? Zaczynam zachowywać się jak ciepłe kluchy. I tak też wyglądasz. Co?! Śmieje się sam z siebie. Serio? Żenua… Skończ przeżywać jak mrówka prezerwatywę, weź się w garść i do dzieła! Poprawiłem się, popsikałem, wypukałem usta. Spojrzałem w lustro. Zacząłem strzelać miny. Nie no! Jest zajebiście! Wróć! W czym ty nie wyglądasz zajebiście. Puściłem oczko, zgarnąłem po drodze telefon i już miałem wychodzić, ale… No tak gumki! Zapomniałem. Ale by było! Wróciłem się, schowałem je i wyszedłem. Jest książę, rumak w progach startowych, tylko księżniczkę gdzieś wcięło. Uśmiechnąłem się i zapukałem do pokoju Alicji. Słuchajcie, serio spodziewałem się wszystkiego i myślałem, że jestem przygotowany na wszystko, ale to co zobaczyłem… Eee… Zbiło mnie z pantałyku! Stała przede mną najsexowniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek widziałem, a uwierzcie mi, widziałem dużo. Miała na sobie czarną do kolan, obcisłą sukienkę, wysokie czerwone szpilki. Mówiłem już Wam, że dwa razy bardziej podobają mi się kobiety na szpilkach. Byłem w niebie, chociaż wolałem ją zbałamucić i pozwiedzać z nią piekło. Czerwona, gorąco lawa pożądania zalałaby nas od środka… STOP! Leżeć! Wziąłem dwa głębokie oddechy.
- A ty co języka w gębie zapomniałeś? – zaśmiała się – Jak to jest, facet taki jak ty zakłada garniak i zaraz trudniej myślicie. Uciska wam coś?
Ta laska ze mnie kpi. Czy ona wie do kogo to mówi?! Przez nią prawie eksplodowałem, a ona z takim tekstem. Tss… Jeszcze będzie błagać. Uśmiechnąłem się niegrzecznie na samą myśl.

***

Ale mu dokopałam! Brawo Ala! Kto jest górą, no kto?! Nie martw się… Długo to nie potrwa. W łóżku i tak będziesz na dole. Nawet ty przeciwko mnie! Ej wróć. Przecież to ja, czyli co sama przeciwko sobie? Boże… Nawet brzmi absurdalnie! Nieważne. Maks ma zajebisty tyłek! Czemu ja wcześniej tego nie zauważyłam?! Zauważyłam też, że ma długie palce, co oznacza, że ma… Ala! Co się z Tobą do cholery dzieje?! Nie znasz tego faceta! I nawet nie próbuj go poznawać dogłębnie! Daj sobie czas. Po dwóch dniach wskoczysz mu do łóżka?! Wcale nie! On może wskoczyć do mojego. Uśmiechnęłam się. Wygląda na wysportowanego. Pewnie ma umięśnioną klatę i ogólnie ciało… Jak grochem o ścianę… Z kim ja rozmawiam?! W tym tkwi największy problem… Sama ze sobą. Weszliśmy na bankiet. Mmmm ile facetów! Przed chwilą chciałaś zaciągnąć Kellera do łóżka! Już ci przeszło? Zachowujesz się jak… Nie kończ! Nawet nie próbuj! Nie dramatyzuj. To już nawet popatrzeć nie mogę?! Krzywdzę Maksa czy kogoś innego? Nie. Spojrzałam na niego. Gapił się na mnie jakby chciał mnie wziąć tu i teraz na stole. Zaczęliśmy mierzyć się wzrokiem. Napięcie wzrosło. Wszędzie! Dosłownie. Może to nie byłby głupi pomysł? Na pewno niezapomniane przeżycie i kosmiczne doznanie, jakie obiecał mnie ten przystojniak. Ok, Ala już wystarczy. Ogarnij się tak?
- Zaraz wrócę. – dotknął mojej ręki, a mnie przeszedł prąd i przypomniała mi się reklama „Płynę do ciebie światłowodem”. Nie wiem co to ma wspólnego z tym bogiem sexu, ale ostatnio często sama siebie nie rozumiem. Poszłam do łazienki i zobaczyłam, że stoi odwrócony. Nie wiedziałam, że rozmawia przez telefon. Podeszłam i usłyszałam kawałek jego rozmowy.
- No stary mówię ci! Taka zajebista laska, że sobie nie wyobrażasz. W dodatku pani chirurg, żeby nie było, że jakaś pusta, blond laluna. Czuję, że w nocy będzie się działo. Ona? Mi? Chyba żartujesz! Je mi z ręki. Na początku próbowała udawać niezależną, ale szybko skończyła. Sama prawie wskoczyła mi do łóżka. Szczerze… Wcale jej się nie dziwę. Nie ona pierwsza. Dobra. No jasne. Ja też muszę zobaczyć, gdzie ona jest.
Weszłam szybko do łazienki, żeby mnie nie zobaczył palant jeden. Idiota! Dupek! Jak mogłam być taka głupia! Oooo nie! Już ja mu pokażę. Alicja Szymańska nikomu nie wskakuje do łóżka. Pożałuje! Wyszłam. Wzięłam szampana i zaczęłam powoli sączyć. Tss powoli. Wzrok masz jakbyś chciała wymordować pół sali. Eee tam pół sali, wystarczy, że jednego gnojka. Zadufany w sobie pajac! Podszedł do mnie jakiś koleś. Kolejny. Zaraz go spławię. Albo nie. Właśnie zbliża się do nas Maks.
- No coś ty? Naprawdę? Często bywasz w Warszawie? – spojrzałam na mojego nowego, przystojnego towarzysza Igora. Keller podszedł spojrzał zdezorientowany.
- Ala?
- Tak? – byłam naprawdę bardzo opanowana, jak na wewnętrzny huragan, który we mnie grasował.
- Idziemy do stolika?
- Nie widzisz, że rozmawiam. Niani potrzebujesz? Zły adres chłopczyku. – Igor uśmiechnął się, bawiło go, jak spławiłam Maksa. Szczerze? Może potrafię być suką, ale było mi go żal. Musisz być twarda! Zasłużył sobie na to. Poszedł. Rozmawiałam jeszcze z moim nowym adoratorem jakiś czas. Wiało nudą. Serio. Nudny jak flaki z olejem! Później zaczęliśmy tańczyć. Podszedł Keller.
- Odbijany. – chciałam zareagować, ale mój nowy rycerz na białym koniu oddał mnie szybciej niż zdążyłam cokolwiek zrobić. Chyba się go bał. Nawet nie patrzyłam na tego dupka. Trzymałam dystans.
- A pani co za muchy w nosie ma? Jeszcze w dodatku w jakieś romanse się wdaje. – czy ja się nie przesłyszałam?!
- Czy ty masz czelność mieć do mnie jakieś pretensje?! – byłam oburzona.
- Przychodzisz ze mną, a potem spławiasz mnie przy jakimś fagasie. – odepchnęłam go.
- Oj przepraszam, nie wiedziałam, że jestem twoją własnością!
- Nie dramatyzuj kobieto, dobrze?!
- Palant! – poszłam zdenerwowana w stronę pokoju. Odechciało mi się tego całego w dupę kopaną bankietu!
Nagle znalazł się przy mnie on. Nawet na niego nie spojrzałam. Szukałam karty do pokoju, ale ze zdenerwowanie wszystko leciało mi z rąk. Tym sposobem cała torebka i jej zawartość wylądowała na podłodze. Jeszcze tego mi brakowało. Zaczęłam zbierać. Maks klęknął przy mnie i próbował mi pomóc.
- Sama sobie poradzę. – warknęłam do niego. Wstałam.
- Dlaczego ty to zrobiłaś?! Wiesz, jak ja się czułem? Jak idiota!
- Bo nim jesteś! A wiesz jak ja się czułam?!
- Jak? Przecież nawet nie zdążyłem nic zrobić.
- Czekaj, czekaj jak to szło? „Na początku próbowała udawać niezależną, ale szybko skończyła. Sama prawie wskoczyła mi do łóżka.” – spojrzałam na niego. Jak dobrze, że ja nie miałam żadnego pistoletu przy sobie. Kulka w łeb jak nic. Znowu zaczęłam się szarpać z drzwiami.
- Słyszałaś? – dodał zaskoczony.
- No eureka! Nie byłeś zbyt dyskretny! – Cholerne drzwi!
- To nie miało tak być…
- No wiem! Miałam tego nie usłyszeć. A tu psikus! Proszę, jednak usłyszałam. No i nici. Zostaje rączka.
- Ala – złapał mnie za łokieć
- Zostaw mnie! Nie dotykaj mnie! – wysyczałam. Nagle poczułam jak ktoś mnie stanowczo odwraca.
- Nie zostawię! – wpił się w moje usta, a ja nawet nie wiem kiedy, zaczęłam odwzajemniać. Jego ręce wylądowały na mojej talii, ale nie na długo. Zaczęły wędrować niżej. Zaraz czułam jego silną dłoń na moim pośladku. Błądziłam dłońmi po jego plecach. Ani troszkę nie przeszkadzało nam, że znajdujemy się w holu. Domyślałam się, że dobrze całuje, ale żeby aż tak?! PRZESADA! Nasze języki znalazły wspólny rytm, ale dłonie chciały więcej dużo więcej… Zaczęła odzywać się moja „wewnętrzna moralizatorka”. Ala powiedz stop! Teraz! Zaraz będzie za późno! Zamknij się w końcu! Pragnę tego faceta tu i teraz!