sobota, 31 sierpnia 2013

Odcinek 3. Moimi oczami cz.1

Witam, 

Znowu jestem późno. Niestety ostatnie dni wakacji i jakoś wena jest, ale wszystko dookoła mnie rozprasza! Tak, tak wiem, to nie jest wytłumaczenie. Podzieliłam ten odcinek na dwie części, ponieważ jest obszerny w sceny naszej pary, a chyba nie chcecie żebym coś istotnego pominęła. :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jutro druga część. 

Miłego czytania :) 



„Odcinek 3. Moimi oczami” cz.1

Alicja zaczęła oswajać się i przyzwyczajać do nowego miasta, znajomych, mieszkania, miejsca pracy. Co rano biegała, odnalazła fajne trasy, które codziennie rano przemierzała. Sylwia patrzyła na nią z niedowierzaniem i podziwem. Próbowała jej wyperswadować z głowy to wczesne wstawanie i męczenie z rana, ale Ala była nieugięta. Przemierzała spokojnie w błogiej nieświadomości szpitalny korytarz, kiedy nagle u jej stóp wylądował klęczący Maks. Nie wiedziała czy ma się zapaść pod ziemię, czy może wybuchnąć śmiechem. Zrobiła coś pośredniego.
- Wzywałaś bogini, więc jestem. – powiedział, spoglądając na Alę od dołu.
- Wstawaj. – powiedziała troszkę zażenowana.
- Jak przestaniesz mnie olewać. – odpowiedział z tym łobuzerskim, rozbrajającym uśmiechem.
- Nie będziesz mnie szantażować – pomyślała.
- Ej to zostań sobie na tych kolanach! – odpowiedziała, próbując zabrać ręce z jego uścisku. Szybko próbowała przemierzać korytarz, licząc, że za nią nie pójdzie. Naiwna. To było oczywiste, zaraz usłyszała jego krzyki: „boginio” w dodatku w niepoprawnej formie.
- Bogini – poprawiła go od razu.
- No przecież mówię, bogini. To też jest poprawna forma. Dlaczego wprowadzasz mnie w błąd? – dalej ją gonił. – Alicja chciałem ci tylko powiedzieć, że wyglądasz fantastycznie. Te włosy i… - zaczął wymieniać.
- Ale musisz popracować nad komplementami, bo powtarzasz się. – szybko mu przerwała.
- Mam nadzieję, że do wieczora zdążę. – zaintrygował ją tym zdaniem, więc zatrzymała się i spojrzała na niego pytająco.
- Mamy dzisiaj wspólny, nocny dyżur. Ty i ja całą noc. Cieszysz się? – zapytał
- Cała drżę. – odpowiedziała kokieteryjnie. Zatrzepotała rzęsami i poszła w przeciwnym kierunku. Maks zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu. Z tych bacznych obserwacji wyrwał go głos ordynatora:
- Maks! Co dzisiaj mamy? – Niestety musiał wrócić do rzeczywistości i rzeczowo odpowiedział. Po obchodzi udał się do Jivana. Musiał mu powiedzieć o swoich przemyśleniach dotyczących jego nowego obiektu westchnień.
- Wydaję mi się, że ona jest jak ten papieros… - Jego przyjaciel musiał nastawić się na to, aby zmierzyć się z jego porównaniem. Po chwili powiedział, aby kontynuował.
- Jest tak blisko, a jednocześnie daleko… - Gajewski spojrzał na niego i stwierdził, że takie głupoty gada tylko i wyłącznie przez napięcie seksualne. Potem postawił mu ultimatum: wspólna medytacja albo koniec miłego spotkania towarzyskiego. Maks zaraz znalazł się koło niego na macie i przyłączył się do niego. Na SOR w tym czasie przywieźli chłopca, który spadł z drzewa. Był po przeszczepie nerki. Alicja odkryła po badaniach, że nie zażywa leków. Poszła z nim porozmawiać. Nie było to łatwe, ponieważ nie był zbyt rozmowny. Szymańska rozumiała chłopca. Przez cały dzień sprzeczała się z dr. Ordą na tematy dotyczącego tego przypadku. Daniel zarzucał, że nastolatek takim zachowaniem niszczy ich pracę, jednak Ala wiedziała, że mogą zrobić dla młodego pacjenta więcej, a odesłanie go do domu nic nie zmieni. W dodatku był to bardzo mądry i utalentowany chłopiec, który nie miał pieniędzy na edukację i pomoce naukowe. Keller odbył „spotkanie i rozmowę na szczycie” z Piotrem Wanatem. Dał mu do zrozumienia, że będzie walczył o Alicję i nie podda się tak łatwo. Nadszedł wyczekiwany wieczór i wspólny dyżur Ali i Maksa. Właśnie parzyła sobie kawę, podszedł do niej od tyłu bardzo blisko.
- Piękny wieczór. Idealny na nasz pierwszy, wspólny dyżur. – Ala wyczuła, że jest bardzo blisko jej. Czuła jego oddech na swoim karku. Sądziła, że dystans jest zdecydowanie za mały, jednak nie zrobiła nic, żeby to zmienić.
- Tylko czy dyżur będzie piękny... – dodała zadziornie.
- Będzie. Będzie przepiękny. – odpowiedział z pewnością. Ala delikatnie odwróciła swoją głowę. Stali teraz twarzą w twarz. Dzieliło ich kilka, małych, cholernie małych centymetrów.
- Dlaczego on pachnie tak ładnie?! Dlaczego jego oczy patrzą na mnie jakby miał się na mnie zaraz rzucić?! Czas na panikę?! Tylko, dlaczego dalej stoję i nic z tym nie robię?!  - myślała. W jej głowie kłębiło się wiele pytań i myśli. Stali tak przez chwilę. Po pewnym czasie Ala ocknęła się, wyminęła go i usiadła za biurkiem. Wiedziała, że musi się czymś zająć. Przecież ona nie całuje się z niedawno poznanymi kolegami z pracy! Maks liczył, że zakończy się ta scena przed chwilą pocałunkiem. A tu lipa!
- Chyba nie będzie z nią tak łatwo. – pomyślał. Nie wiedząc czemu, czuł, że warto się postarać i zawalczyć. Usiadł na kanapie i popijając herbatę, patrzył na nią. Taką skupioną, zamyśloną Alicję. Rozczulił go ten widok. Ona czuła jego wzrok na sobie. Podniosła spojrzenie znad dokumentów.
- Dlaczego mnie się tak przyglądasz? – zapytała.
- Od niedawna jesteś moim ulubionym obiektem do obserwacji. – Jego oczy wpatrywały się w nią bacznie, jakby bały się, że podczas mrugnięcia stracą jakiś ważny moment, że nie zobaczy jakiegoś szczegółu. Ala delikatnie się zarumieniła, ten człowiek ją onieśmielał. Zacisnęła usta w jedną, cienką linię i znowu wbiła wzrok w kartki leżące przed nią. Na twarzy Maksa pojawił się uśmiech. Widział jej zakłopotanie. Złapała się za bark, który od paru dni jej doskwierał. To również nie umknęło czujnej uwadze Kellera.
- Boli? – zapytał z troską.
- Trochę, pewnie od przepracowania. Poboli, poboli i przestanie.
- Nie byłbym tego taki pewien… - wstał i podszedł do niej – mogę?
Ala nie za bardzo wiedziała, jak postawić się w tej sytuacji. Naprawdę jej dokuczał, dlatego kiwnęła twierdząco głową. Delikatnie położył swoje ciepłe dłonie na jej barku. Zdecydowanie to był bardzo kojący i wbrew pozorom bardzo miły dotyk. Zaczął masować na początku nieśmiało, jakby bał się, żeby jej nie uszkodzić czy przestraszyć. Alicja po chwili poczuła ulgę i oprócz bólu, odczuwała też wielką przyjemność z tego masażu. Ciało mówiło „więcej, chcę więcej”, z kolei rozum powiedział „STOP!”.
- Dziękuję. – powiedziała, odchylając głowę w jego kierunku – naprawdę pomogło.
- Do usług. Jestem do dyspozycji.
- Nie mów, bo zacznę cię męczyć i nie będziesz mógł się ode mnie uwolnić.

- To nie jest wcale taki zły scenariusz. – Ala nieśmiało się uśmiechnęła. Reszta dyżuru minęła im na rozmowie, bliższym poznawaniu się, dużo się śmiali. Potem znużyło ich i zasnęli. Ona na kanapie, a on na rozkładanym fotelu. 

piątek, 30 sierpnia 2013

Odcinek 2. Moim oczami

Witam,

Dzisiaj notka z delikatnym poślizgiem. Wybaczcie. Myślę nad tym czy wstawiać jedną część rano, drugą wieczorem. Czy cały "odcinek" naraz wieczorem. Jak wolicie? Piszcie w komentarzach czy podoba Wam się ta forma czy mam myśleć nad czymś innym. Opinie miło widziane. 

Miłego czytania :) 



„Odcinek 2. Moim oczami” 

Alicji świat się rozwalił. Ona natomiast nie chciała stać w miejscu i rozpaczać. Znalazła idealne rozwiązanie tej sytuacji. Pomysł na dalsze życie. Wróciła do Torunia. Liczyła, że propozycja pani dyrektor będzie dalej aktualna. Stanęła przed drzwiami wejściowymi do szpitala i pomyślała: „Raz kozie śmierć.”. Weszła, była taka zestresowana, że nie zauważyła, krzyczącego za nią z samochodu Maksa. On zastanawiał się czy to ona, czy ma przewidzenia. Szybko uświadomił go Jivan, że to na pewno problemy z mózgiem i powinien sobie tomografię zrobić. W tym samym czasie Alicja rozmawiała z panią Elżbietą na temat pracy. Potem czekała przed gabinetem na odpowiedź. Udało się! Dostała pracę. Kroczyła dumnie przez korytarz za panią dyrektor na odprawę. Weszła najpierw Ela, a za nią ONA. Maks od razu ją poznał. Wbił w nią wzrok. Na jego twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Obawiał się, że już nigdy nie zobaczy, a tu proszę taka niespodzianka. Po rozpatrzeniu przypadku, z którym dr. Orda miał problem, Alicja postawiła dobrą diagnozę. Udała się potem w stronę sali operacyjnej. Dogonił ją Keller.
- A jednak wróciłaś… - szli ramię w ramię.
- A myślisz, że do ciebie?
- A nie ? – dla niego to było oczywiste.
- A tak! Przecież ty jesteś taki śliczniutki. – Maks pięknie się uśmiechnął.
- Ty też mi się podobasz, ale to już chyba ustaliliśmy.
- Bardzo fajnie się z tobą gawędzi.
- Z tobą również. – Stali twarzą w twarz, uśmiechali się do siebie. Szymańska zdecydowanie była rozbawiona całą sytuacją.
- Niestety mam operację. – puściła mu oczko i weszła na blok. Nie bardzo wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Postanowił dalej działać. Wrócił na SOR. Ala operowała z nowopoznanym kolegą dr. Danielem Ordą, który nie był nastawiony do niej pozytywnie. Podczas operacji panowała ciężka atmosfera. Wyszła zmęczona nie tyle fizycznie, co psychicznie. Jedyną odskocznią dzisiejszego dnia była rozmowa z dr. Kellerem. W myjce porozmawiała z Sylwią na temat złośliwych docinek Ordy. Po operacji poszła do pani dyrektor. Podpisała umowę o pracę. Dzisiejszą noc miała spędzić w szpitalu. Wyjęła potrzebne rzeczy i usiadła na kanapie. Przez cały dzień dobijał się do niej Krzysztof. Ona nie miała ochoty z nim rozmawiać. Nie miała o czym. Wyszła na spacer po szpitalu. Natknęła się na dr. Piotra Wanata, który był ginekologiem. Dzisiejszy dzień zdecydowanie ją przerósł. Wylądowała na kanapie cała zapłakana. Katharsis to było to, czego teraz potrzebowała. Łzy oczyszczenia spływały jej po policzku. Maks miał dyżur, przechodził właśnie koło jej pokoju. Usłyszał czyjś płacz, wszedł. Zobaczył ją w tragicznym stanie. Od razu do niej podszedł i usiadł koło niej. To był impuls, odruch. Ala podniosła na niego swoje smutne i czerwone oczy od płaczu. Wahał się co ma zrobić. Postanowił ją objąć. Wtuliła się w niego. Zrobiła to, bo potrzebowała poczuć się chociaż przez chwilę bezpieczna, a w jego ramionach tak mogła się czuć. Gładził ją delikatnie po plecach. Spojrzała na niego. Otarła łzy.
- Przepraszam… Nie wiem co mnie napadło… - była zdecydowanie speszona. Zawsze twarda pani chirurg, a tu proszę, jednak rozhisteryzowana baba.
- Nie masz za co przepraszać. Łzy to normalna rzecz. No chyba, że u facetów, to zupełnie coś innego. – uśmiechnął się – Przecież faceci nie płaczą.
Alicja uśmiechnęła się.
- Jak ty to robisz, że tylko się pojawiasz i od razu poprawiasz mi humor? To jakiś specjalny talent albo dar?
- Coś w tym stylu. – posłał jej piękny uśmiech – Herbatka? – Ala kiwnęła głową. Wstał i zrobił im herbatę. Wypili ją wspólnie, milczeli. Był jej potrzebny moment ciszy, miała czas, żeby sobie wszystko poukładać. Wiedziała, że Maks siedzi obok, czuła się bezpieczniej. Robiło się późno. Widział, że zamykają się jej oczy.
- Ja już pójdę, połóż się, odpocznij. – posłał jej ciepły uśmiech. Chciał wstać, ona chwyciła go za rękę.
- A mógłbyś ze mną zostać? – Po chwili zreflektowała się. – Nie. Przepraszam, nie powinnam cię o to prosić. Masz dyżur, pewnie też jesteś zmęczony. Zapomnij o tym co powiedziałam.
Keller z powrotem usiadł.
- Głuptasku. Pewnie, że zostanę. – Ala się zawstydziła, na jej twarz wkradł się rumieniec. Położyła się na kanapie, a on usiadł obok na fotelu. Ona szybko zasnęła, a on patrzył na nią jak spokojnie śpi. Postanowił zostać z nią tutaj całą noc, w razie gdyby go potrzebowała. Może to był tylko pretekst, aby patrzeć na nią. Rano obudziła się pierwsza, wyspała się. Maks spał na siedząco. Uśmiechnęła się na jego widok.
- A jednak został. – pomyślała. Poszła się przebrać w strój do biegania. Wyszła z łazienki i zobaczyła go z dwoma parującymi kubkami, w którym była herbata.
- Dzień dobry! – powiedział z uśmiechem.
- Cześć!
- Wybierasz się gdzieś?
- Pobiegać.
- Może przedtem herbatka w miłym towarzystwie, a później razem pobiegamy? – zaproponował. Nie potrafiła mu odmówić.
- Niech będzie. – usiedli na kanapie, wypili herbatę.
- Nie musisz ze mną iść biegać, dam sobie radę.
- Nie, nie, nie. Nie puszczę cię samej do lasu! A jak ktoś cię porwie?!
Ala zaczęła się śmiać.
- Jesteś niemożliwy!
Poszli pobiegać. Maks nie biegał, ćwiczył tylko jogę, więc szybko się zmęczył.
- Pan doktor nie może oddychać? Szybko! Myślałam, że dłużej wytrzymasz. – zachichotała. On usiadł pod drzewem. Ona do niego podeszła, stanęła i patrzyła z uśmiechem na niego.
- Chyba potrzebuję resuscytacji… - powiedział, udając, że brakuje mu tchu. Ala ukucnęła przy nim. Pogłaskała go po główce.
- Nie ma obijania! Wstajemy! – uderzyła go w ramię i zaczęła biec.
- Aliszja! Zostawisz mnie tak?! – zaczął za nią biec. Wrócili do szpitala, ciągle się śmiejąc. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Podczas dyżuru zachowywali się profesjonalnie. Potem mieli wspólną naradę z lekarzami o różnych specjalizacjach. Alicja ponownie zabłysnęła swoją wiedzą. Tym razem zauważył to również Jivan i pozostali lekarze. Na zajęciach z jogi, kolega Maksa nie pozostawił tego dla siebie.
- Niegłupia jest. – powiedział z uznaniem Jivan.
- Jest tak mądra, że mogłaby być brzydka. – powiedział Keller.
- I taka ładna, że wybaczyłby jej głupotę. – dopowiedział jego przyjaciel.
- O stary! Mógłbym mieć z nią dzieci!
Oboje zaczęli się śmiać.
- Tylko się nie zakochaj!
- Ja?! No co ty! Nie ma takiej opcji. Mnie żadna nie usidli!
- Nie mów hop stary. Jivan dobrze znał Maksa. Podczas dyżuru Alicja przeprowadziła operację, która znowu zakończyła się sukcesem. Było głośno o Szymańskiej w całym Copernicusie. Była trochę przemęczona. Nawet zakręciło jej się w głowie, gdy wychodziła ze szpitala, widział to Jivan. Poradził jej, aby nie przesadzała i nie brała na swoje barki za wiele. Keller podczas dyżuru dowiedział się od Sylwii, że dzisiaj wieczorem mają przyjechać rzeczy Ali z Warszawy. Stała przed kamienicą i instruowała panów, gdzie mają wnieść rzeczy. Odwróciła się i zobaczyła go.
- Co ty tu robisz? – zapytała.
- Przechodziłem obok. – odpowiedział z uśmiechem.
- Super. – Poszli na górę, zaczęli rozpakowywać rzeczy i urządzać pokój Alicji. Maks okazał się bardzo pomocny. Dużo żartowali, rozmawiali. Siedzieli potem na kanapie w jej sypialni.
- Szybko się z tym uporaliśmy. – skwitowała.
- Za szybko… - dodał. Ala spojrzała na niego pytająco.
- No co? Po wspólnie spędzonej nocy. – zaczął się śmiać.
- Boże! Jaki głupek! – nie mogła przestać się śmiać.
- Proszę! Możesz mi mówić po imieniu. – posłał jej czarujący uśmiech.
- Masz jutro dyżur?
- Nie, a co?
- Kolacja? – zapytał. Nie wiedziała, czy powinna się zgodzić.
- Niech będzie, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?

- Nie zakochasz się we mnie. – uśmiechnęła się do niego.

środa, 28 sierpnia 2013

Odcinek 1. Moimi oczami

Witam,

Tak jak mówiłam, wstawiam dzisiaj pierwszy odcinek sezonu pierwszego moimi oczami. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Piszcie czy chcecie w podobnej wersji, jako odrębne opowiadanie odcinek drugi. Czekam na komentarze pozytywne i te negatywne, żebym wiedziała co chcecie czytać :) 

Miłego czytania :) 
PS. Mam nadzieję, że się spodoba.





To nie był zwykły dzień w toruńskim Copernicusie. Tego dnia ważyły się losy mamy pani dyrektor szpitala Elżbiety Bosak. Ordynator, a zarazem przyjaciel Eli, ściągnął specjalnie z Warszawy, ich wspólnego kolegę profesora Krzysztofa Florczyka, który przyjechał z asystentką – piękną i młodą Alicją Szymańską. Przechadzała się właśnie korytarzami szpitala w poszukiwaniu oddziału chirurgicznego. Rozglądała się i nagle wpadła na kogoś. Podniosła wzrok i ujrzała przystojnego lekarza z pięknymi oczami. Od razu przeprosiła, troszkę się zawstydziła, bo miał bardzo peszące spojrzenie. Czuła na sobie jego wzrok. Po kilku krokach usłyszała też jego głos.
- Może mógłbym w czymś pomóc? – zapytał ciepłym głosem. Odwróciła się, uśmiechnęła i grzecznie odpowiedziała: Nie.
Zaczął opowiadać, o tym, że on też często się gubi w szpitalu, że im pozamieniali tabliczki. Alicja była rozbawiona całą sytuacją, więc odpowiedziała mu z żartem na te jego zaczepki.
- A pacjentów wam nie pozamieniali? – zapytałam z uśmiechem.
- Przyznam się pani, że zdarzały nam się takie przypadki.
- Czy pan dla wszystkich jest taki uprzejmy? – zapytała, ponieważ ciągle się do niej uśmiechał.
- Dla wszystkich.
- Prawdziwy lekarz z powołania. – stwierdziła.
- Keller. Maks Keller. – przedstawił jej się i zamknął Alicji drogę ręką.
- Pozwoli pan, że wejdę do windy o własnych siłach? Dziękuję bardzo. – nie czekając na jego odpowiedź, weszła do niej.
- Ta winda się zacina. – uprzedził ją.
- Zaryzykuję. – Odparła Ala pewna siebie, jednak on nie dał za wygraną i wszedł z nią do tej windy. Na początku przyglądał się jej z uśmiechem. Pomyślała: „Co za nachalny pajac!”. Po chwili jednak zrobiło się naprawdę miło. Rozmowa się kleiła i bardzo szybko okazało się, że będą razem operować. Zaoferował, że zaprowadzi ją na naradę. W krótkim czasie dowiedzieli się o sobie bardzo wiele. Alicji zdecydowanie zaimponował. Był młody, przystojny, dobrze zbudowany, rozmowny, miał poczucie humoru i te jego oczy! Totalnie jego wzrok i uśmiech ją rozbrajał. Niestety droga była krótka i szybko im minęła. Znaleźli się w towarzystwie ordynatora Leona Jasińskiego i Krzysztofa. Zaczęli rozmawiać na temat zabiegu. Maks spostrzegł, że nie tylko jest śliczna, urocza, ale także bardzo inteligentna. Był w nią zapatrzony jak w obrazek. Pierwszy raz tak reagował na jakąś kobietę. Wszedł do myjki, tam była ONA i profesor Florczyk. Gdy tylko ją ujrzał, na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech. Keller wiedział, że Alicja jest z Florczykiem, ale zauważył również, że dzisiaj strasznie od niego stroni. Teraz już dawno miała umyte ręce, jednak nadal je myła. Krzysztof wszedł na salę operacyjną. Maks stanął koło Ali, stuknął biodrem w jej biodro.
- Jak tam śliczna? – zapytał z uśmiechem. – oddała mu.
- Nie pozwalaj sobie przystojniaczku. – zaczęła chichotać.
- Zobaczymy jak sobie radzisz...
- To wyzwanie? – zapytała.
- Może… Zakład?
- O co?
- O to jak sobie radzisz jako pani chirurg.
- Dobra stoi!
- O kolację!
Kiedyś na pewno nie zgodziłaby się na taki zakład. Po pierwsze dopiero go poznała. Po drugie ma faceta… Ale… No właśnie z Maksem było inaczej. Od samego początku, odezwała się w niej młoda, zwariowana dziewczyna. Dawno się tak nie czuła.
- A buziak na szczęście? – zatarasował jej drogę. Podeszła do niego nachyliła się jak do buziaka i nagle kopnęła go w tyłek. Wybuchnęła śmiechem.
- Naiwny! Najwyżej kopniak! – puściła mu oczko i weszła na blok, a on za nią. Operacja minęła prawie bez problemów. Podczas niej Alicja uratowała jedyną działającą nerkę. Maks wyszedł pierwszy z sali. Alicja została sama z Krzysztofem. Zaczął się na nią wydzierać, że jak mogła się mu sprzeciwić. Nie chciał słuchać jej tłumaczeń, że ona tylko chciała dobra pacjentki. Wyszedł. Ala czuła się zagubiona tą całą sytuacją. Siedziała na ławeczce przed szpitalem. Keller zobaczył ją z okna. Poszedł w jej kierunku. Usiadł koło niej.
- Co się stało? Dlaczego siedzisz tu sama? – zapytał z troską.
- Nic…
- No powiedz mi, bo i tak się nie odczepię. Już wiesz, że jestem strasznie uparty!
Na twarzy Ali pojawił się blady uśmiech.
- Krzysztof… Miał mi za złe, że się mu sprzeciwiłam…
- Co za palant! – Ala spojrzała na niego ze złością w oczach – Oj… Przesadziłem? – Alicja zaczęła się śmiać.
- Dziękuję za poprawę humoru… Głupek. – uśmiechnęła się do niego.
- A tobie nie zimno?
- Może trochę, ale daję radę. Ja zawsze daję radę!
Maks pokręcił z niedowierzaniem głową. Zdjął swoją kurtkę i narzucił na jej ramiona.
- Dziękuję, choć to nie było konieczne.
- Co ty sobie wyobrażasz?! – krzyknął.
- O co ci chodzi? –zapytała zdezorientowana.
- Myślisz, że będziesz ze mnie robić  durnia?! Młody doktorek się spodobał? Fajnie było, pobyć dziewczyną profesora, pożyć w luksusie, mieć lepszy start?! A teraz chcesz mnie wymienić na młodszego?! Jak mogłaś! Kocham Cię!
- Co ty za pierdoły do cholery mówisz?! O jakim doktorze?! To tobie coś odbiło! Wielki Pan profesor popełnił błąd i wyżywa się na całym świecie?! Do twojej wiadomości, to nic mnie nie łączy z Maksem, a ty jesteś totalnym dupkiem, który nie widzi nic poza czubkiem swojego profesorskiego nosa!
Ala odwróciła się i chciała odejść, on złapał ją za rękę.
- Co ty chcesz przez to powiedzieć?!
- Odchodzę Krzysztof! To nie ja miałam lepszy start dzięki tobie, bo musiałam harować tak samo jak inni! Natomiast ty miałeś publikacje pod którymi mogłeś się podpisać!
- Ale Ala…
- Nie! Koniec z nami! Nie pisz! Nie dzwoń! Zapomnij! Po rzeczy przyślę firmę od przeprowadzek.
Odeszła szybkim krokiem stamtąd. Florczyk postał tak jeszcze chwilę i poszedł do samochodu. Ala siedziała zapłakana w tajemnym miejscu, w którym znalazła się przez przypadek. Dla niej to była zwykła piwnica. Usiadła i płakała. Wszedł Maks. Miał mieć jogę z Jivanem. Zobaczył ją i podszedł do niej.
- Ej mała – usiadł koło niej i ją przytulił – co się stało? Nie płacz. – Ala wtuliła się w niego i płakała. Nie miała ochoty opowiadać o tym wszystkim. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach. Po kilkunastu minutach otarła oczy. Spojrzała na niego, on się uśmiechnął.

- Zabieram cię na drinka. – wstał, wyciągnął w jej stronę rękę. Chwyciła go za nią i poszli. 

wtorek, 27 sierpnia 2013

Odcinek 1 sezon 3

Witam,

Dzisiaj jak na większości blogów u mnie też pojawi się opinia na temat pierwszego odcinka trzeciego sezonu. Jutro postaram się wstawić nowy pomysł na opowiadanie, czyli odcinek pierwszy sezonu pierwszego moimi sielankowymi oczami. Teraz czas na kilka słów o wczorajszym odcinku moimi oczami.

Stwierdzam, iż nie jestem obiektywna, ponieważ ludzie widzą wady, a ja nie.

Dialogi cudowne, operacje i przypadki medyczne super! Szczególnie operacja Filipa. Pierwszy raz widziałam, tyle lekarzy przy jednym stole!

Śmiałam się wczoraj, szczególnie, gdy słyszałam dialogi Ali i Maksa, Ali i Sylwii, Ali i Beaty, Daniela i Sylwii i wiele innych!

Wzruszyłam się, kiedy Ala rozmawiała z p. Janiną.

O wątkach Ali i Maksa nie wspomnę! Były cudowne! Zboczona Ala to jest to co lubię oglądać! Liczę na więcej scen łóżkowych! :)

O grze aktorskiej nie wspomnę! Pani Madzia i Pan Paweł genialnie zagrali na emocjach, zresztą jak zwykle...

To tak w skrócie :)
Pozdrawiam :)

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Przeprosiny + Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.15

Witam,

Przepraszam, za moją nieobecność, ale niestety pod koniec obozu już fizycznie nie dałam rady ciągnąć dwóch rzeczy na raz. :(

Dzisiaj oglądamy 1 odcinek trzeciego sezonuu!!!!! NARESZCIE!

Miłego czytania :)



15.
Po obchodzie, mieli trochę wolnego czasu. Na SOR-ze nic się nie działo, więc spokojnie mogli iść do pokoju lekarskiego. Ala weszła i usiadła na kanapie, Maks spojrzał na nią i się uśmiechnął.
- Może herbatki? – zapytał.
- Z chęcią. – odpowiedziała.
Maks zrobił im herbatę. Podszedł do niej z dwoma kubkami. Podał jej i usiadł koło niej. Od czasu do czasu spoglądali na siebie. Siedzieli natomiast w ciszy. Nawet  to im nie przeszkadzało. Po pewnym czasie Maks spojrzał na nią i dotknął jej policzka nosem. Ala uśmiechnęła się. On nie przestawał. Zaczął całować ją po szyi. Alicja w pewnym momencie odwróciła twarz w jego stronę, a ona zaczął ją całować i to coraz namiętniej.
- Kochanie… - oderwała się na chwilę.
- Hm? – Maks nie zwracając uwagi dalej ją całował. Ona odsunęła się delikatnie.
- Doktorze mamy dyżur. Proszę trzymać swoje uczucia na wodzy. – powiedziała poważnie. Zrobił obrażoną minę. Ala zaczęła chichotać i wtuliła się w niego. On nie potrafił się oprzeć, gdy była tak blisko. Przytulił ją. Ok. godziny 2 położyli się razem na kanapie i zasnęli. To był ich kolejny wspólny poranek. Maks obudził ją pocałunkiem. Zdali dyżur i poszli się przebrać. Byli niewyspani, ale szczęśliwi. Odwiózł ją do domu.
- Chcesz wejść na górę? – zapytała między pocałunkami pożegnalnymi. Uśmiechnął się.
- Przecież jesteś zmęczona.
- Dlatego możesz ze mną pójść pod warunkiem, że grzecznie pójdziesz ze mną spać.
- Hm… Kusząca propozycja, postaram się.
Ala zaczęła chichotać, pokręciła głową z niedowierzaniem i wyszli z samochodu. Maks został w samych bokserkach, ona założyła spodenki i zwykłą bokserkę. Położyli się spać. Wtuliła się w niego. On głaskał ją po plecach i ramieniu. Bardzo szybko zasnęli. Ok. 12 obudzili się. Alicja zaczęła się wyciągać. Uwielbiał na nią patrzeć, szczególnie rano. Podniosła się i spojrzała na niego. Patrzył na nią rozpromieniony.
- Cześć skarbie – powiedziała.
Ala nie odpowiedziała, tylko go czule pocałowała.
- Idziemy coś zjeść? – zapytała.
- Powiedz mi jeszcze, że to ty zrobisz śniadanie. – zaśmiał się. Nie byli ze sobą długo, jednak Maks wiedział, że Alicja nie umie gotować.
- Bardzo zabawne! Kochanie zrobisz? – uśmiechnęła się do niego.
- Wiesz, że nie umiem ci odmawiać!
Wstali i poszli zrobić śniadanie. Zjedli je, ciągle posyłając sobie ciepłe spojrzenia. Maks stał w sypialni w samych spodniach, Ala leżała na łóżku i patrzyła na niego.
- To dzisiaj u mnie? – zapytał zalotnie. Ala zaczęła się śmiać.
- Jeszcze się mną nie znudziłeś? – spytała z rozbawieniem. Podszedł do niej, stanął nad nią i się nachylił.
- Tobą księżniczko, to ja się nigdy nie znudzę. – cmoknął ją w usta – A co będziemy robić?
- Hm… niech pomyślę… - pocałował ją i zaczął rozwijać jej szlafrok.
- Burak! – odepchnęła go delikatnie. Alicja zaczęła się śmiać, a Maks zaczął ją łaskotać. Miło spędzili wolny czas.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.14

Witam,

Tak jak obiecałam wstawiam następną część. Mam nadzieję, że się spodoba :) 

Miłego czytania :)


13.
Maks przebudził się, poczuł ciężar na swojej klatce piersiowej i rękę spoczywającą na jego brzuchu. Otworzył oczy i zobaczył, że to jego
„najukochańszy ciężar”. „Czyli to, jednak nie był sen.” – pomyślał. Patrzył na nią i podziwiał jakim jest szczęściarzem. Nie każdy może budzić się koło tak wspaniałej kobiety. Ala zaczęła się rozbudzać, zobaczyła uśmiechniętego Maksa. Na ten widok, kąciki jej ust od razu uniosły się do góry.
- Cześć piękna – nachylił się i ją pocałował.
- Mogę prosić częściej takie miłe pobudki? – powiedziała zaspanym głosem.
- Możesz zawsze mieć takie poranki, jeśli chcesz. 
Ala przyciągnęła go do siebie i zaczęła go namiętnie całować. Spędzili poranek bardzo aktywnie. Po jakimś czasie zgłodnieli. Maks wstał i założył bokserki, Alicja założyła jego koszulkę, która leżała na fotelu. Wyglądał w niej strasznie seksownie i kusząco. Nie mógł od niej oderwać oczu. Usiadła na blacie i przyglądała się mu, jak robi śniadanie dla nich. Co chwilę na nią spoglądał i uśmiechał się. Po pierwsze nie mógł uwierzyć, a po drugie strasznie go rozpraszała. W pewnym momencie uległ. Położył nóż na blacie i podszedł do niej. Stanął między jej nogami. Spojrzał na nią.
- Jeśli pani doktor nie zmieni pozycji albo stroju, to niestety coś czuję, że ze śniadania nici.
Alicja posłała mu uśmiech.
- Czyta mi pan doktor w myślach. – na jej twarzy zagościł zalotny uśmieszek. Dotknął dłońmi jej nagich łydek i wędrował rękoma coraz wyżej. Kolana, uda, biodra. Chwycił je za nie, przyciągnął do siebie i zaczął namiętnie całować. Szybko pozbył się jej kuszącego stroju. Wziął ją na ręce i stwierdził, że za bardzo ją pragnie, więc położył ją na stole w kuchni. Ta kobieta doprowadzała go do obłędu. Z kolei dotyk i pocałunki Maksa działały na Alicję od razu. Nie zwracała uwagi nawet, gdzie są. Pragnęła go tu i teraz. Po namiętnych chwilach w kuchni, stwierdzili, że naprawdę są już głodni. Dokończył śniadanie. Postawił je na stole, usiadł i przeciągnął Alę na swoje kolana.
- Nie będzie ci wygodnie jeść w takiej pozycji. – skwitowała.
- Kochanie jakoś sobie poradzę, a na pewno nie będę mógł się skupić, jak będziesz mi posyłać zalotne spojrzenia w mojej koszuli siedząc naprzeciwko mnie. Tak to chociaż sobie po dotykam. – jego ręka zjechała na jej tyłek.
- Maks! – klepnęła go delikatnie w rękę i zaczęła się śmiać. Karmili się nawzajem. Śniadanie, które teoretycznie powinno trwać maksymalnie 30 minut, trwało godzinę. Nigdzie im się nie spieszyło. Ala wstała z jego kolan.
- Idę się wykąpać. – powiedziała i poszła do łazienki. Zanim zdążyła zamknąć drzwi od niej, Maks stał już w nich i uśmiechał się zalotnie.
- Myślałaś, że pozwolę ci wykąpać się samej?
- No na to liczyłam… - odpowiedziała z uśmiechem.
- To muszę panią rozczarować. – podszedł do niej i chwycił ją w pasie – Mówiłem, że teraz się mnie pani nie pozbędzie. Pocałował ją i „pomógł” jej zdjąć koszulę. Weszli do wanny napełnionej ciepłą wodą. Ala leżała między jego nogami, ręce miała oparte na brzegach wanny. Maks miział ją po nich, co chwilę cmokając ją to w kark, to w ramię.
- Mogłabym nie wychodzić stąd… - powiedziała rozmarzona.

- Mogę ci to załatwić jak chcesz kochanie. – ona tylko się uśmiechnęła i cieszyła się chwilami spędzonymi z nim. W międzyczasie zrobił jej masaż. Wyszli, ona ubrała się w dresy Maksa i jego koszulkę, bo jej rzeczy były jeszcze mokre. Wyglądała prześlicznie. Niestety przyszedł czas na dyżur. Na szczęście mieli go razem. Pojechali na Łazienną, Alicja się przebrała. Mieli ochotę sprawdzić dokładnie wygodę łóżka pani doktor, ale wiedzieli, że nie mają na to czas, więc wyjechali spod domu prosto do Copernicusa. 

środa, 21 sierpnia 2013

Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.13

Witam,

Daję następną część. Sądzę, że jedną z ostatnich części. Widzę, że coraz mniej podoba Wam się moja sielanka. 

Miłego czytania :)


13.
Po dłuższej chwili oderwali się od siebie. Opierali się swoimi, mokrymi czołami i patrzyli głęboko w oczy. Nagle odezwał się Maks:
- Kochanie pójdziemy do mnie. Jesteś cała przemoczona. – spojrzał na jej ciuchy – Będziesz zaraz chora!
Ala spojrzała na niego i skinęła głową na znak zgody. Maks chwycił ją za dłoń, splótł ich palce. Szli cali mokrzy i strasznie szczęśliwi. Co chwilę się śmiali. W końcu doszli do domu Maksa. Alicja jeszcze nigdy tu nie była. Jakoś nie zdarzyła się okazja ku temu. Zawsze szli do jej mieszkania. Było to strzeżone osiedle. Maks otworzył furtkę i puścił ją pierwszą. Weszli do środka. Ala była wyraźnie zaskoczona, jak ładnie jest urządzone. Była cała przemoczona, on zresztą też. Ściągnęła buty i weszła do salonu. Maks spojrzał na nią. Podszedł do niej od tyłu. Położył dłonie na jej biodrach i cmoknął ją w szyję. Wtuliła się w niego.
- Kochanie jesteś cała mokra… - znowu ją pocałował w szyję – Nie mogę pozwolić na to… - zaczął rozpinać jej zamek powoli i całować po karku – Żebyś mi się rozchorowała. Trzeba szybko ściągnąć te mokre ubrania i mówię Ci to jako lekarz! Podkreślam.
Składał pocałunki najpierw na karku, potem na łopatkach, schodził nimi wzdłuż jej kręgosłupa. Alę przeszedł dreszcz. Odwróciła się w jego stronę. Maks zaniepokoił się, że zrobił coś źle, za szybko. Ona uśmiechnęła się.
- O tym samym pomyślałam. – zaczęła rozpinać jego koszulę i odwzajemniać pocałunki. Za niedługo Maks stał w samych spodniach, a Alicja w bieliźnie. Wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni, położył na łóżku. Pozostałe ubrania wylądowały na podłodze. Pocałunkami pokrył każdy centymetr jej ciała. Ala z każdym pocałunkiem, dotykiem pragnęła go coraz bardziej. Pożądanie kierowało jej ciałem. Pojękiwała i błagała o więcej. Maks chciał tą chwilę przedłużyć w nieskończoność, dlatego musiała być cierpliwa. Miała cudowne ciało, aksamitną skórę, po prostu ideał. Później nadszedł wyczekiwany moment i pierwszy raz, ale na pewno nie ostatni mogli stać się jednością. Od razu odnaleźli wspólny rytm, pasowali do siebie idealnie. Tak jak myśleli tej nocy jeszcze wiele razy byli ze sobą, bardzo blisko. Zmęczeni i bardzo szczęśliwi położyli się. Alicja położyła się na jego torsie, on delikatnie miział ją po ramieniu.
- Kocham cię – szepnął, dla niej był to bardzo słyszalny szept. Odwróciła głowę w jego stronę, uśmiechnęła się.
- Kocham cię – odpowiedziała. Po tych słowach zasnęli w swoich ramionach.


wtorek, 20 sierpnia 2013

Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.12

Witam,

Dzisiaj miała trochę czasu między treningami, dlatego wcześniej dostajecie kolejną część. Mam nadzieję, że się Wam spodoba :) Może wątek trochę oklepany, ale bardzo romantyczny.

Miłego czytania :) 


12.
Dyżur minął im jak zwykle szybko. Powodem było to, że bardzo lubili swoją pracę. W przerwie obiadowej, Maks podszedł do Ali.
- Cześć księżniczko – dał jej szybkiego buziaka – dzisiaj cię porywam. – powiedział do niej z uśmiechem na ustach.
- Ale gdzie?
- Niespodzianka.
- Jak mam się ubrać?
- Hmm… - zbliżył się do niej i szepnął jej na ucho – najlepiej nic.
Odsunął się od niej i spojrzał na jej zszokowaną minę, która przerodziła się w uśmiech. Przygryzła wargę. Bardzo tego nie lubił. Miał wtedy ochotę się na nią rzucić.
- Elegancko, ale na luzie. Zresztą kotek ty we wszystkim wyglądasz ślicznie.
Ala zaczęła się śmiać.
- Głuptas z ciebie. Lecę na SOR. – cmoknęła go szybko i poszła. Kiedy skończyli dyżur, Maks wysłał Ali SMSa: „Księżniczko będę po ciebie o 20. Tęsknię. Burak”. Ala szła i śmiała się do telefonu. Wróciła do domu. Miała wielki problem w co się ubrać. Sylwia doradziła jej, żeby go zaskoczyła i założyła sukienkę. Też tak zrobiła. Wyglądała rewelacyjnie i seksownie w krótszej, powiewnej, czerwonej sukience i czarnych szpilkach. Było ciepło, więc nie zakładała żadnego płaszcza ani marynarki. Usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła. Stał przed nią Keller w białej koszuli, delikatnie rozpiętej przy szyi, która była wsadzona w jeansy. W ręku miał małą, czerwoną różyczkę. Maksa zamurowało. Stał… Całkowicie odjęło mu mowę. Z otwartą buzią patrzył na nią. Ala spojrzała na niego.
- Coś nie tak?
- Tak… To znaczy… Nie… Znaczy… Eeee… Nie wiem za bardzo co mam powiedzieć… Eeee.
- Na przykład „cześć”. – zaśmiała się.
- Wyglądasz… eee… ślicznie? Kurde! Brak mi słów. Po prostu jesteś najpiękniejszą istotą pod słońcem. Chciałbym, abyś była jedynym obrazem, który będę oglądać do końca życia.
Podszedł do niej, dał jej kwiatka i wtulił się w nią.
- Tak strasznie tęsknię, gdy nie ma Ciebie obok. Alicja potrzebuję ciebie cały czas.  Już cię nie puszczę! Jesteś moją drugą połówką i jak nie ma ciebie obok, to nie mogę normalnie funkcjonować.
Ala wzruszyła się tym co powiedział, zarzuciła mu ręce na szyję.
- Myślałam, że tylko mi kompletnie odbiło. – zaśmiała się. Maks spojrzał na nią, uśmiechnął się.
- A mówiłaś, że to ja jestem mistrzem od psucia takich chwil!
Chwycił ją i pocałował namiętnie na powitanie.
- Chodźmy, bo jeszcze chwila i pozbędę się tej twojej ślicznej sukieneczki i nici z niespodzianki.
Uśmiechnął się i wyszli przed kamienicę. Ala była przekonana, że pojadą samochodem, jednak go tam nie było. Spojrzała na niego pytająco.
- Idziemy na nogach. – chwyciła ją za dłoń i splótł ich palce. Szli, był ciepły, ładny wieczór. Dotarli do restauracji, w której odbyły się „urodziny Maksa”. Na Ali twarzy zagościł uśmiech, na samo wspomnienie. Weszli do środka, zajęli ten sam stolik co wtedy. Usiedli, Alicja spojrzała na niego badawczo.
- Przypadek? – zapytała. Maks zaczął się śmiać.
- Nie do końca.
Zamówili danie i butelkę czerwonego wina. Świetnie czuli się w swoim towarzystwie. Zbliżała się godzina 23. Na szczęście mieli jutro nocny dyżur. Stwierdzili, że pora już iść.
- Może spacer? – zapytała.
- Z taką piękną towarzyszką? Oczywiście!

Szli starówką i nagle zaczął padać deszcze. Nie myśląc długo, Maks chwycił Alę za rękę i zaczęli biec przed siebie, śmiejąc się przy tym. Kiedy byli już całkiem przemoczeni, zatrzymali się na środku placu i nie zwracając już uwagi na deszcz. Stanęli naprzeciwko siebie. Dzieliło ich dosłownie kilka centymetrów. Maks założył niesforny kosmyk włosów Alicji za ucho, jego dłoń dotknęła jej policzek. Nachylił się i ją pocałował. Na początku delikatnie, jakby się próbowali. Potem coraz namiętniej. Deszcz padał coraz bardziej, ale oni już zupełnie nie zwracali na to uwagi. Liczyli się tylko oni. Ludzie wokół uciekali przed deszczem, szli pod parasolami i podziwiali co miłość robi z ludźmi. Chwilę tak trwali w swoim własnym, wymarzonym i doskonałym świecie MIŁOŚCI. 

Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.11

Witam,

Przepraszam Was za to, że nie wstawiałam tu nic kilka dni. To nie z mojej winy. Nie miałam internetu. Dzisiaj natomiast nie byłam w stanie napisać nic wcześniej, ponieważ 3 treningi po 2 godziny i uwierzcie mi o godzinie 21 ciężko zebrać myśli, które ciągną tylko i wyłącznie do jednego: SPANIA! Postaram się wstawiać posty codziennie, ale bądźcie wyrozumiali :) Nie jest to część ulubiona i idealna, ale mam nadzieję, że się Wam spodoba.

Miłego czytania :) 


11.
Rano obudził ich dźwięk budzika,  był ustawiony na 6 rano, bo Ala codziennie biegała. Zapomniała go wyłączyć. Alicja się przebudziła, Maks też zaczął przecierać oczy. Otworzył je i zobaczył ją, przyglądającą się mu.
- Dzień dobry księżniczko! – przywitał się zaspanym głosem. Ala wsłuchała się w jego głos. Brzmiał jeszcze piękniej niż na co dzień.
- Cześć kochanie! – Ala uśmiechnęła się. Maks zbliżył się do niej i ją namiętnie pocałował na powitanie.
- Mamy jeszcze trochę czasu do dyżuru, przez ten mój nieszczęsny budzik…
- Bieganie? Chcesz iść? – zapytał.
- Wiesz… - Ala pomiziała go palcem po klacie – gdyby nie to, że śpi ze mną taki przystojniak, to pewnie bym chciała, ale dzisiaj wolę zostać tutaj. – uśmiechnęła się.
- Cieszy mnie to, bo ja się z panią doktor jeszcze porządnie nie przywitałem. – uśmiechnął się łobuzersko. Nachylił się nad nią i ją namiętnie pocałował, jego ręce powędrowały pod jej koszulkę, a ona wplątała swoje dłonie w jego włosy. Spędzili w ten sposób pół godziny. Po czym stwierdzili, że muszą już wstać. Alę znowu zamurowało, jak zobaczyła go w całej okazałości. Zastanawiała się ile czasu będzie jeszcze tak na niego reagować. Maks poszedł wziąć prysznic, a Alicja zamierzała zrobić śniadanie. Weszła Sylwia.
- Hej! – przywitała się.
- O cześć! Wstałaś już? – zdziwiona zapytała.
- No tak jakoś wyszło.  Co tam u ciebie, hm? Opowiadaj!
- Co mam ci opowiadać? Nic się nie wydarzyło…. Ma cudowne ciało i ogólnie jest najlepszy pod słońcem!
- Czemu jeszcze z nim nie spałaś?
- A ty tylko o jednym!
W tym momencie wszedł ubrany Maks.
- Cześć Sylwia! – usiadł koło niej przy stole – Pomóc ci coś kochanie?
- Nie… - uśmiechnęła się do niego – Poradzę sobie. Co chcesz na śniadanie?
Podszedł do niej, objął ją w pasie, spojrzał głęboko w oczy i szepnął jej na ucho: „Ciebie”. Uśmiechnął się do niej i cmoknął ją w szyję. Ala uśmiechnęła się na jego słowa.
- To może ja was zostawię lepiej samych… Jeszcze mnie zemdli… - poszła do łazienki. Maks mocniej ją do siebie przyciągnął i zaczął naprawdę namiętnie całować. Posadził ją na stole, stanął między jej nogami i całował ją po szyi, twarzy i oczywiście ustach. Ala oplotła go nogami. Po chwili, gdy zabrakło im tchu, oderwali się od siebie. Spojrzeli sobie głęboko w oczy.
- Szkoda, że mamy tak mało czasu… - powiedziała ze smutkiem Alicja. Wiedział, że to oznacza, że myśli o tym samym co on, że też go pragnie. Najchętniej zabrałby ją teraz ze sobą do łóżka. Zastanawiał się, jak on wytrzymał, leżąc koło niej i nic?!
- Idę pod prysznic – powiedziała i wstała ze stołu, słyszała, że Sylwia już wyszła. Maks jeszcze raz ją pocałował, a potem ją puścił. Sam zaczął robić dla nich śniadanie. Do kuchni weszła Sylwia i usiadła przy stole.
- Maksiu, Maksiu… Nie poznaję cię! – powiedziała z uśmiechem na ustach. On odwrócił się z talerzem kanapek i postawił je na stole.
- Nie rozumiem… Dlaczego mnie nie poznajesz? – zapytał, opierając się o blat przodem do niej.
- Spędziłeś z taką kobietą noc i nawet jej palcem nie tknąłeś! – Maks się trochę zawstydził – To znaczy, że tobie naprawdę zależy na Ali.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. Jedyne co chcę robić przez resztę życia, to uszczęśliwiać ją. Pierwszy raz coś takiego poczułem do kobiety. Ona jest … wyjątkowa. – dopowiedział po chwili namysłu 
Sylwia tylko się uśmiechnęła i burknęła pod nosem: „Szczęściara.”.
Zjedli wspólnie śniadanie, po którym Ala wstała i podeszła do Maksa. Usiadła mu na kolanach.
- Kochanie możesz mi tak gotować codziennie – uśmiechnęła się i pocałowała go.

Wyszykowali się i pojechali do szpitala. Maks podwiózł również Sylwię. Dla Ali i Maksa był to zdecydowanie najpiękniejszy poranek w całym ich życiu. 

sobota, 17 sierpnia 2013

Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.10

Witam,

Dopiero wróciłam z treningu... Nie narzekam, ale jestem padnięta i mam mnóstwo zakwasów :( Muszę coś dzisiaj napisać, bo niestety skończyły mi się już części :(

Miłego czytania :) 


10.
Maks spojrzał na nią zdziwiony. Zastanawiał się czy to kolejny test.
- Naprawdę tego chcesz? – ucieszył się, nie miał nieczystych zamiarów, chciał tylko położyć się z nią, patrzeć jak zasypia, jak się budzi, zjeść z nią śniadanie.
- Tak – powiedziała pewnym i zdecydowanym głosem. Uśmiechnęła się do niego. On nachylił się nad nią i pocałował ją.
- Oczywiście, że zostanę. Od tej pory spełniam każde twoje marzenie, zachciankę. – Ala uśmiechnęła się i znowu go pocałowała, tym razem dłużej i namiętniej. Leżała tak na nim, on miział ją. Co chwile się całowali. Wybiła pierwsza w nocy.
- Idziemy spać kochanie. – spojrzał na nią i pomiział ją po policzku. Ala podniosła się i usiadła na kanapie.
- Zrobię herbatkę jeszcze. – uśmiechnęła się.
- To ja idę wziąć prysznic. – cmoknął ją w czubek głowy i poszedł do łazienki. Ala poszła do kuchni i zrobiła herbatę. Usłyszała, że Sylwia wróciła, stanęła w drzwiach.
- Cześć – powiedziała Sylwia.
- Hej! I jak pogodziliście się?
- Tak dureń mnie wkurza, ale nie umiem bez niego. – Sylwia usłyszała strumień wody z łazienki. – Poczekaj. Skoro ty jesteś tu, to kto jest tam? Maks?!  - aż pisnęła z wrażenia.
- Ciii! Tak Maks. – uśmiechnęła się.
- To wy ten?! Jak było?! Opowiadaj!!!
- Nie, nie, nie! Nic z tego! Zostaje na noc, a nie na sex. – zaśmiała się. Usłyszały dźwięk otwieranych drzwi i za chwilę za Sylwią pojawił się Maks w samych bokserkach. Ala pierwszy raz zobaczyła Maksa w takim stroju. Gdy go zobaczyła przygryzła wargę. Faktycznie był dobrze zbudowany.
- Cześć Sylwia! – przywitał się z nią. Ala trzymała w ręku herbatę dla niego. Ominął pielęgniarkę i podszedł do Ali.
- Dziękuję – wziął od niej kubek i cmoknął ją.
- Padam z nóg, idę do siebie. Dobranoc gołąbeczki. – uśmiechnęła się do nich i poszła do siebie.
- My też idziemy do mnie? – spojrzała na Maksa, a on objął ją i kiwnął głową na potwierdzenie. Usiedli na łóżku, wtuleni, pili herbatkę. Kiedy już wypili, położyli się. Ala wtulona w niego, on miział ją po ramieniu.
- Mogę tak zasypiać codziennie – powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Wiesz, że ja też. Dobrze mi z tobą kochanie. – cmoknął ją w czoło. – Ale teraz spać.
- Już mi rozkazujesz?!
- Oczywiście!
Ala weszła na Maksa nachyliła się i pocałowała go.

- Wiesz co? Jestem w stanie dać ci porządzić. – zeszła z niego, znowu się w niego wtuliła. Maks głaskał ją po plecach, ona przytuliła się w jego tors. Zasnęli po chwili z uśmiechami na ustach. 

piątek, 16 sierpnia 2013

Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.9

Witam ponownie,

Kolejna część dzisiaj! Zdecydowanie jestem za dobra, boję się, że będą potem przestoje... Ale czego się dla Was nie robi :) 

Miłego czytania :) 


9.
- Skąd pan wiedział? – zaśmiała się. Otworzyła mu drzwi na oścież. On w przejściu chwycił ją w pół i namiętnie pocałował.
- Tak coś czułem. Mój wysłannik w pani głowie, wysłał mi wiadomość. – puścił jej oczko i poszedł w stronę kuchni. Wyłożył na stół: spaghetti, sushi, czerwone wino, kilka płyt DVD z filmami.
- A oto przed panią full zestaw na wieczór. – udał dźwięk fanfar i teatralnie wskazał na stół. – Makaron. Wiem, wiem tuczący, ale pani to nie powinno przeszkadzać, w końcu ktoś tu ma idealną figurę. Sushi – dobre wodorosty. Wino, kobiety, śpiew – i zaczął śpiewać operowym głosem. Ala zaczęła się śmiać.
- Boże jaki głupek!
- Możesz mi mówić po imieniu, proszę. – powiedział to z wielkim uśmiechem na ustach. Ala wyciągnęła talerze, sztućce i kieliszki.
- To gdzie jemy księżniczko? – zapytał i objął ją od tyłu, zaczął całować ją po szyi. Ali bardzo się to podobało.
- W salonie. – puścił ją i poszli do salonu. Siedzieli, opierając się o kanapę. Ala jadła spaghetti, a Maks sushi. Ala spojrzał na niego.
- Chcesz? – zapytał z pełną buzią i zaczął się śmiać. Wystawił do niej pałeczki. Ala kiwnęła głową. Dał jej.
- Wiesz o tym, że kiedy kobieta je facetowi z ręki, to znaczy, że nigdy go nie zostawi? – Ala uśmiechnęła się nieśmiało. Połknęła i wystawiła swój widelec z makaronem.
- A jak facet kobiecie? – zapytała zadziornie, a on zjadł makaron.
- Nie wiem, ale tak czy inaczej już się mnie nie pozbędziesz. – cmoknął ją w czubek nosa. Zjedli. Maks wstał i włączył film. Usiadł, nalał wina i dał jej. Ona usiadła mu między nogami. On objął ją, wtulił twarz w jej włosy. Maks pierwszy raz widział Alicję w takim stroju, ale bardzo mu się podobała, taka naturalna. W końcu mógł ją tulić w swoich ramionach. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Ciągle się śmiali, komentowali. Alę już brzuch bolał od śmiechu. Co chwilę się całowali, droczyli.
- Ciekawe co z Sylwią… Może do niej napiszę. – Ala wzięła telefon i napisała do niej: „Coś się stało? O której będziesz?”. Po chwili dostała wiadomość zwrotną: „Wszystko dobrze, jestem z Danielem. Będę później.:)”
- Sylwia pogodziła się z Danielem. – powiedziała z uśmiechem i wtuliła się w Maksa. – Wiesz jak zawsze marzyłam o takich chwilach. Marzyłam o tobie…
Maks mocniej ją przytulił.
- Wiesz ile razy chciałem cię trzymać w ramionach tak jak teraz. Dziękuję, że dałaś mi szansę. – Ala odwróciła się do niego i pocałowała go. Całowali się coraz namiętniej. Oderwali się od siebie. Maks usiadła na kanapie, a ona położyła się na jego nogach. On miział ją po głowie. Ala podniosła głowę, spojrzała na niego.

- A może zostaniesz na noc? – zapytała nieśmiało. – nie chcę się jeszcze z Tobą rozstawać, ale nie chcę też żebyś wracał po nocy. To jak?