piątek, 18 października 2013

Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż? cz.16

Hej znowu :))

Na prośbę szczególnie Zuzy wstawiam kolejną część opowiadania pt. " Tylko dyżur transplantologiczny... a może aż?". Mam nadzieję, że się Wam spodoba! Piszcie w komentarzach co uważacie. Jakaś nijaka mi się zdaje... Sami oceńcie.

Buziaki :)


16. Wieczór, jak umówili się wcześniej, spędzili u Maksa. Rano zjedli razem śniadanie i pojechali do szpitala. Skierowali się od razu do szatni. Maks przebrał się szybciej od Alicji. Usiadł na krzesełku i przyglądał się jej. Ala stanęła przed lustrem i spinała włosy. Podszedł do niej, położył ręce na jej biodrach i zaczął całować jej szyję.
- Maaaks... - powiedziała przeciągle.
- Hm? - nie przerywał swoich poczynań.
- Kochanie... Mamy dyżur...
- Wiem... Nie moja wina, że nie umiem się powstrzymać! - Ala zasmiała się. Puścił ją. Chwycił ją za dłoń i splótł ich ręce. Poszli na obchód. Potem mieli naradę w konferencyjnej. Omawiali jakieś przypadki. Maks nie mógł się skupić. Siedział koło Alicji. Ręka Maksa powędrowała na jej udo. Na jej twarzy pojawił się mimowolnie uśmiech, ale zaraz z powrotem skupiła się na tym co mówi ordynator. Maks wziął jej dłoń i splótł ich palce pod stołem. Na szczęście długo nie trwała ta narada. Wszyscy wyszli z sali konferencyjnej, oprócz Maksa i Ali. Spojrzała na niego.
- A ty nie umiesz utrzymać rączek przy sobie? - uśmiechnął się.
- Przy Tobie? - Maks podszedł do niej i chwycił ją za biodra. Patrzył jej głęboko w oczy. - Nie potrafię. - nachylił się i złożył na jej ustach czuły pocałunek.
- Co ty ze mną robisz? Zachowuję się jak nastolatka! Teraz czas na operację! - cmoknęła go i poszła w stronę sali operacyjnej. Maks dogonił ją i objął. 
- Ja Pani doktor asystuje. - uśmiechnął się. Weszli do myjki. Zaczęli się myć. Keller ciągle na nią patrzył. W pewnym momencie chwycił dłoń Ali pod strumieniem wody. Spojrzała na niego. On tylko się uśmiechnął i ją puścił. Szymańska pokręciła głową. Już mieli wejść na salę, kiedy Maks nachylił się i cmoknął ją.
- Na szczęście. - wyjaśnił z uśmiechem. Weszli na salę. Tam nie było już miejsca na czułości. Zachowywali sie bardzo profesjonalnie. Od czasu do czasu posyłali sobie tylko czułe spojrzenia. Szybko się z nią uporali. Reszta dyżuru minęła im spokojnie. Ala opierała się o biurko i czytała uważnie jakieś wyniki. Maks dostrzegł ją w lekarskim, podszedł do niej po cichu i przytulił się do jej pleców. Pocałował ją w szyje.
- Moja księżniczka zapracowana? - uśmiechnęła się. 
- Troszkę, a ty co się obijasz obiboku?
- Przytulam się do najpiękniejszej, w dodatku mojej kobiety. Zaraz kończymy i pojedziemy do mnie. - pocałował ją znowu w szyję.
- Nie tym razem... Mam dzisiaj nocny dyżur. - Maks obrócił Alę w swoją stronę i zrobił smutną minę. - Nie rób takiej minki, chodź. Odprowadzę cię. - chwyciła go za rękę. Poszli najpierw do szatni. Maks się przebrał, potem udali się w stronę wyjścia. Stali przed wejściem głównym, na dworzu. 
- To idę. - spojrzał na nią, chwycił jej twarz w dłonie i pocałował ją naprawdę czule. Alicji ręce powędrowały na jego biodra. Ich pocałunki zrobiły się namiętne. Ludzie, personel oglądali się za nimi. Po chwili oderwali się od siebie.
- Kochanie... - pogladził ją po policzku - zostaję z tobą na dyżurze.
- Żartujesz? - na twarzy Ali pojawił się uśmiech.
- Nie... W domu i tak będę myśleć o tobie, a jutro mamy wolne, to zabiorę cię do siebie.
- A moje zdanie się tutaj nie liczy? - Maks zbliżył swoje usta do jej twarzy.
- A masz inne? - pocałował ją. Kiedy się odsunął, spojrzał na nią wymownie.
- Chyba to nie był najgorszy pomysł, ten z tym jutrzejszym dniem u ciebie. - zaśmiał się, objął ją i wrócili do lekarskiego. Maks rozłożył się na kanapie. 
- Chcesz coś? - nie zdążyła dokończyć.
- Ciebie - odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.
- Do picia. - dodała i zaczęła się śmiać.
- Herbatę i ciebie. - zaczął się szczerzyć. Ala zrobiła im herbatę i usiadła koło niego na kanapie. Siedzieli wtuleni. Potem niestety Alicja musiała zabrać się za wypełnianie papierów. Widział, że jest padnięta, więc wstał podszedł do niej, cmoknął ją w policzek.
- Jak ci idzie skarbie? - zapytał, kładąc jej ręce na barkach. Ala zaczęła się prostować, wszystko ją bolało. Maks zaczął robić jej masaż. 
- Połowa... - Ali było dużo lepiej. 
- Dobra to zrobię herbatkę i pomogę ci.
- Nie kochanie, połóż się.
- Nie kłóć się, potem razem pójdziemy spać.
Maks zrobił jak mówił. Uporali się w godzinkę, a potem położyli się na kanapie. Miział ją po ręku, a ona zasypiała w jego ramionach. Czuł jej miarowy oddech na swojej szyi i też zasnął. Spali tak do rana. Sylwia weszła do lekarskiego i zdecydowanie rozczulił ją ten widok. Dlatego się wycofała, żeby ich nie obudzić.