niedziela, 23 marca 2014

8. Nie wstąpiłam do zakonu i nie muszę żyć w celibacie!

Witam,

Bardzo Was przepraszam! Szkoła, wyjazdy… Nie podołałam i dlatego tak długo się tu nic nie pojawiało. Jak widzicie, nadal piszę. Nie jestem zadowolona z tej części. Mam nadzieję, że jest to do przeczytania…

Miłego czytania.
Buziaki!



8.

Byłem przytulony do czegoś ciepłego. Czy mi się to śni, czy o co chodzi? Otworzyłem oczy i zobaczyłem jej burzę włosów, leżącą na poduszce obok. No i się ze mną przespałaś. Uśmiechnąłem się. Szkoda, że nie tak do końca. To zdecydowanie twoja życiowa porażka stary. Dziewczyna stawia warunki i granice. Tobie. Zabawne, nie uważasz? Wiesz… Może i masz rację, ale takie porażki mogę częściej ponosić. A teraz… Zgaś światło. Z powrotem się w nią wtuliłem i zamknąłem oczy. Może jeszcze trochę pośpię.

***

Ale tu ciasno… Cholera. Gdzie ja jestem? Zobaczyłam jego rękę obejmującą mnie w pasie, czułam jego oddech na swojej szyi. Czyli to nie był sen. Chyba raczej koszmar. Weź się jeszcze zdrzemnij, bo pierdzielisz jak potłuczona. Popatrz, popatrz pani doktor w bojowym nastroju. Chciałam się wyswobodzić z jego objęć i… Zwiać. Wcale nie. Może trochę... Chyba nie powinno mnie tu być. No brawo! Szybko do tego doszłaś. Właśnie nie doszłam. To chyba dobrze. Byłam z siebie dumna. Nie ciesz się tak. Tylko dzięki mnie. Inaczej już dawno miałabyś kaca moralnego. Czy już go masz? Nie. Nie. Eee… To znaczy w sumie nie wiem. Już prawie mi się udało wstać, kiedy usłyszałam:
- A pani gdzie mi ucieka?
- Eee do łazienki.
- Taaa jasne, ktoś tu chciał zwiać. A zostawiłabyś pantofelka? No wiesz, żebym mógł cię znaleźć.
- Ja wcale nie…
- Oj skarbie, kłamać to ty nie umiesz, ale chodź, rozwiejemy wszelkie twoje wątpliwości. – przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Idealnie wyczuł moment. A i już po twoich przemyśleniach? No tak. Błyskawiczna pani doktor. Teraz to może się skończyć tylko w jeden sposób. Byle z tego dzieci nie było! Jego ręce błądziły po moim ciele, a ono krzyczało, że chce więcej. Sprawne ma te rączki. Powiedziałabym nawet, BARDZO sprawne. Ciekawe  czy potrafią zrobić też króliczka z papieru mache. Wredna jesteś. Czyli ty też. Leżeliśmy i całowaliśmy się. Tak po prostu. Z facetem poznanym dwa dni temu. A ty gadasz jak zacięta płyta! No i co z tego?! Ból dupy czy o co chodzi?! Jaka ty jesteś irytująca! Bo co? Bo trzeźwo myślę! Radź sobie sama! I bardzo dobrze! Krzywdy nie dam sobie zrobić. Nareszcie się zamknęła, ile można tego wysłuchiwać! Ostatnio nasiliła się moja moralizatorka. Kiedyś była spokojniejsza. Bo zachowywałaś się normalnie, jak zrównoważona kobieta. Siarap! W końcu upomniał się o uwagę pan, który od jakiejś godziny penetruje moje usta.
- Kąpiel? – spojrzał na mnie i przygryzł moją wargę.
- Osobno? – spojrzałam na niego. Nigdy nie widziałam tyle pożądania w oczach. Nawet w pornosach!
- Razem? – odkrył kołdrę, podwinął delikatnie moją koszulkę i zaczął całować mnie. Od brzucha, delikatnie kierując się w górę. Bosko! Robi z tobą, co chce. A nie pomyślałaś, że ja też chcę? Mówiłam, że zachowujesz się jak kobieta lekkich obyczajów, żeby nie powiedzieć dosadniej. Bo co?! Bo chcę sexu?! Jestem człowiekiem, z tego co wiem, nie wstąpiłam do zakonu i nie muszę żyć w celibacie! A potem się dziwicie, że was faceci nie szanują… Oni mogą, a my nie?! Gdzie tu sprawiedliwość?! Oni mają potrzeby, a kobieta to od razu niewiadomo co. Tak masz rację! Zostań feministką! Brawo Ala! Ty to jesteś. Przestań! Co? Ironizujesz! Znowu. Bo jak słucham tego co mówisz, to mnie nosi. Próbuję zachować spokój. Ja tu prowadzę jeden z ważniejszych dialogów sama ze sobą, a Maks posuwa się coraz dalej. Egoista. Cholernie seksowny i pociągający ten egoista.
- Maks…
- Tak?
- Wiesz, jaka jest moja odpowiedź.
- No Ala… Nie daj się prosić. –wrócił pocałunkami do mojej szyi.

***

O co tej lasce chodzi?! Robi mi wodę z mózgu! Przyciąga mnie, odpycha, przyciąga, odpycha… A ty latasz jak ten głupek i dajesz się wodzić za nos. Pytał cię ktoś o zdanie?! Uuu chyba ta sytuacja działa ci na nerwy, co? Dziwisz mi się?! Cała noc i nic! A teraz? Ach… szkoda słów. Czyżbyś się poddał? Maks Keller nigdy się nie poddaje!
- Skarbie… - pocałowałem ją w szyję – Mała… - znowu to zrobiłem, widziałem, że się łamie. Nagle się podniosła.
- To ty idź pod prysznic, a ja wracam do siebie. – wstała. Chwyciłem ją za rękę.
- No dobra… Będę grzeczny, ale zostań. – zrobiłem minę porzuconego szczeniaczka. Taki ze mnie aktor!
- Zostały nam dwie godziny, a muszę się spakować, zjeść śniadanie i dostać na lotnisko. – przewróciłem oczami.
- A na śniadanie do łóżka mogę liczyć? – uniosłem zalotnie brew.
- Wariat! – roześmiana wyszła z pokoju. Chyba coś ci nie wyszło „mistrzu podrywu”. No ha ha ha! Pośmiej się. Proszę bardzo. Już? Muszę ochłonąć! Ja i mój kumpel idziemy pod prysznic. Co jej we mnie nie pasuje? Stałem przed lustrem w jeansach, bez koszulki i zastanawiałem się. A co mi tam! Wyszedłem z pokoju i zapukałem do jej drzwi. Po chwili otworzyła mi w samym ręczniku i mokrych włosach. Zmierzyła mnie zaskoczonym wzrokiem. Chciała się odezwać, ale ja byłem szybszy.
- Co ci się we mnie nie podoba? – chyba ją rozśmieszyłem, bo na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Pytam poważnie do cholery! – Nie śmiej się! Poważnie pytam.
- Maks, czy ty myślisz, że cały świat kręci się wokół ciebie?
- A nie? Jestem jedynakiem, rodzice mi zawsze tak mówili. - jeszcze bardziej ją rozbawiłem. Super.
- Nie. – zaczęła się śmiać – Maksiu, ty naprawdę, nigdy wcześniej nie dostałeś kosza.
- Ale ja nie dostałem od ciebie kosza!
- Wyparcie to kolejny etap, zaraz po złości. Potem przychodzi czas na smutek, żal i depresje. – Świetnie potrafi wyprowadzić mnie z równowagi!  
- I tak się ze mną przespałaś. – dodałem z uśmiechem.

- Palant! – zamknęła mi drzwi przed nosem. Znowu. A było tak miło… I tak na mnie leci. Wróciłem z uśmiechem do siebie.