Witam,
Wiem znowu późno. Szczerze powiem bardzo podoba mi się ta część! Na końcu zdecydowanie poniosła mnie fantazja, ale nie mogłam się powstrzymać. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Miłego czytania :)
PS. Dziękuję za wyrozumiałość :) Buziaki!
"Odcinek 3. Moimi oczami" cz.2
Następnego dnia Alicja spotkała się mężczyzną, który
zajmuje się utalentowaną młodzieżą. Niestety nie było tak owocne, jak na to
liczyła. Pożegnała się z nim i wróciła do swoich obowiązków. Przez przypadek
Maks go spotkał. Okazało się, że to jego kumpel ze starych czasów. Porozmawiali
na ten temat i udało się. Później Keller operował razem z Szymańską. Podczas
operacji zachowywali się profesjonalnie. Nie mógł przestać na nią spoglądać.
Widok jej skupienia, jak marszczy przy tym brwi i słuchanie jej pięknego głosu.
Zdecydowanie to wszystko umilało mu czas podczas trzymania haków. W pewnym
momencie nie mógł się powstrzymać od komentarza.
- Boskie ręce. – powiedział z uśmiechem na twarzy.
Alicja spojrzała na niego.
- Dziękuję bardzo. – odpowiedziała miło zaskoczona.
- Mówiłem o swoich. – bum. Bańka pękła, a już myślała,
że dostała komplement od Kellera. Tss.. Przecież to niemożliwe. Nie mogła,
jednak powstrzymać śmiechu.
- Zszywasz. – dodała z rozbawienia.
- Z przyjemnością, chociaż wolę patrzeć jak pani doktor
to robi i te zwinne rączki. – jego oczy aż lśniły od tych iskierek w nich. Ala
pokręciła głową z niedowierzaniem i odeszła od stołu. Alicja napotkała w holu
małego pacjenta, który przyjechał do Copernicusa po upadku z drzewa. Zapytała
się go, co tu robi, odpowiedział, że dr Orda wystawił mu wypis. Od razu
znalazła go i zaczęła się na niego unosić. „Dlaczego to robi? Co mu przeszkadza
jeden pacjent na obserwacji?”. On ciągle się upierał przy swoim. Sprawy zaszły
nawet do profesora Micha. W trakcie spotkanie wpadł Maks i oznajmił wszystkim,
że pacjent nie może opuścić szpitala, ponieważ nadal ma podejrzenie
wstrząśnienia mózgu. Jednym słowem rozwiązał problem Alicji za co była mu
strasznie wdzięczna. Keller odprowadził Alę kawałek.
- Dziękuję bardzo! – powiedziała z wdzięcznością.
- Proszę bardzo. Wiem, jak ciężko jest walczyć, kiedy nie
ma się przyjaciół.
- No tak, ale ty masz przyjaciół.
- To, gdzie oni są, kiedy ich potrzebujemy. Na przykład
dzisiaj.
- A co jest dzisiaj?
- Moje trzydzieste czwarte urodziny. Zaprosiłem paru
przyjaciół. Wszyscy się wykręcili.
- Dlaczego mnie nie zaprosiłeś? – zapytała oburzona.
- Bo i tak byś nie przyszła. – odpowiedział pewnym
głosem.
- Skąd wiesz?
- Już trochę cię poznałem.
- To się zdziwisz, bo przyjdę. – Maks był bardzo
zadowolony z takiego obrotu sprawy.
- Przyjdę po Ciebie. Tak na wszelki wypadek, żebyś się
nie zgubiła albo żeby ktoś cię nie porwał. – puścił jej oczko – Takie piękne,
młode kobiety są teraz w cenie. – wrócił do szpitala się przebrać. Powiedział
Jivanowi o swoim niecnym planie, on oczywiście potępił jego sposoby i dał mu do
zrozumienia, że kłamstwo ma krótkie nogi. Przyszedł czas na „przyjęcie
urodzinowe”. Keller stał i czekał pod kamienicą Ali. Zobaczył ją, a na jego
twarzy zagościł uśmiech.
- Witam śliczną panią doktor!
- Już nie słodź tak. – odpowiedziała zadziornie. Szli
rozmawiając o wszystkim. Doszli do restauracji. Zajęli miejsce w ładnej części sali.
Alicja stwierdziła, że trochę tutaj ciasno. Dała mu obrazek, który przedstawiał
dość dziwne rzeczy.
- Ładny. – powiedział ledwo powstrzymując śmiech – przy
tobie, jednak wymięka. – Szymańska nie wytrzymała i zaczęła się śmiać. Lubił
słuchać tego dźwięku. Przez chwilę patrzyli sobie w oczy. Poczuła się
niezręcznie, więc przerwała tą chwilę mówiąc:
- Mam nadzieję, że kolejna niespodzianka również ci się
spodoba. Zamknij oczy. – Maks posłusznie zamknął oczy. Alicja wstała i weszli
Sylwia, Jivan i Piotr. Razem z Alą zaśpiewali „Sto lat”. Intryga Kellera wyszła
na wierzch. Zjedli razem kolację. Może nie było tak jak to sobie zaplanował,
ale nadal była w tym towarzystwie piękna pani doktor, więc był zadowolony.
Później rozstali się pod restauracją. Maks zaproponował, że ją odprowadzi.
Zgodziła się. Szli ramię w ramię.
- Kiedy się domyśliłaś? – przerwał milczenie.
- Od razu.
- Od razu. – powtórzył.
- Nie przedrzeźniaj mnie! Jakoś tak mam ostatnio, że od
razu wyczuwam, kiedy ktoś kłamie.
- A chciałem z tobą posiedzieć sam na sam, porozmawiać.
No ludzie czasami tak robią, to nic złego.
- A po wczorajszym dyżurze ci nie wystarczy? –
zapytała.
- Rozmów z tobą nigdy za wiele. – odpowiedział rozbawiony.
- Czaruś… - dodała z uśmiechem.
- Ale chyba nie było tak źle, co?
- Skąd! – kąciki ust Maksa powędrowały do góry – Było okropnie!
– Alicja miała poważną twarz, mina Kellerowi zrzedła. Zatrzymali się, spojrzała
mu w oczy i wybuchnęła śmiechem. – Taki żarcik! Chwytasz? – walnęła go w ramię
i poszła przed siebie.
- Jesteś straszna! – Ala natychmiast się odwróciła i „zabiła
go wzrokiem” – To znaczy chciałem powiedzieć, że… eeeee… no przecież… ja… - na
jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Przecież wiem, że żartowałeś. Dobra ze mnie aktorka,
co? – dogonił ją. Był totalnie skołowany tymi jej żartami, ale podobało mu się
to. Może powodem był drink, który wypiła. Nie zastanawiał się nad tym.
Odprowadził ją do domu. Stali chwilę pod kamienicą. Alicja spojrzała na niego.
- To co? Może wejdziesz na górę? – zapytała z
uśmieszkiem.
- Znowu ci się na żarciki zebrało… - powiedział z
rozbawieniem.
- Nie, to mówiłam na serio, ale skoro nie chcesz. To
pa! – krzyknęła i wbiegła do kamienicy. Maks nie poznawał jej. To nie była ta
sama doktor, ale coraz bardziej lubił ją w wydaniu wariatki. Następnego dnia
mieli razem dyżur. Na korytarzu na Kellera czekała uradowana matka zdolnego
chłopca, który dostał stypendium dzięki jego pomocy. Zaczęła mu dziękować. On
czuł się skrępowany. Zapewniał, że nie ma potrzeby, że przyjemność po jego stronie.
Przeprosił ją, ponieważ się spieszył. Tym samym korytarzem szła Alicja, więc,
gdy mama małego pacjenta tylko ją dostrzegła, od razu podbiegła do niej i
powiadomiła ją o swoim szczęściu, nie pominęła faktu, kto jest za to
odpowiedzialny. Ala była zaskoczona i szczęśliwa, że Maks się w końcu przejął i
pomógł w załatwieniu tego. Nadal nie rozumiała, dlaczego jej odmówiono, a jemu
nie. Postanowiła to sprawdzić, więc udała się do pokoju lekarskiego, gdzie
powinien być. Weszła i zobaczyła go, opierającego się na biurku. Spojrzała na
niego, a on na nią. Nie wiedziała dlaczego, ale jej wzrok powędrował na jego
pupę.
- Kurde, on ma naprawdę niezły tyłek! – pomyślała - STOP!
Dlaczego ja myślę o nim w ten sposób?! Jezu… Nie przyszłaś tu rozbierać go w
myślach albo w jakikolwiek inny sposób! Przyszłaś tu pogadać o sprawach
zawodowych. – starała pozbyć cię tych zbereźnych myśli z głowy.
- Co jest? – zapytał.
- Nic. – odpowiedziała. Wsadziła teczkę do szuflady i zaskoczona
stanęła za nim.
- Wiem, że mam fajny tyłek. – klepnął się w niego. Alicja
była zażenowana, ale uznała, że puści tą uwagę mimo uszu.
- Jak ci się to udało tak szybko załatwić? – zapytała zaciekawiona.
On odwrócił się z uśmiechem na ustach, usiadł na biurku.
- Czary. – odpowiedział, wymachując przy tym rękoma.
Widać było rozbawienie na jego twarzy.
- Ej! – powstrzymała jego ręce przed dalszymi
niepotrzebnymi ruchami – Poważnie pytam.
- Ten gościu z fundacji to mój kumpel. Pracowaliśmy
razem jako wolontariusze. Było jedno wolne miejsce…
- A poza tym lubisz, jak kobiety rzucają ci się na
szyję. – przerwała mu.
- Co?! – zapytał zdziwiony.
- Nic. Dzięki. – pocałowała go w policzek. Spojrzała na
niego badawczo. – Poczerwieniałeś. – Stwierdziła.
- Nie.
- Ale naprawdę! Nie sądziłam, że umiesz! – strasznie ją
to bawiło.
- Nie! Nie jestem czerwony.
- Jesteś jak burak!
- Czyli co? Sugerujesz, że jestem burakiem? – zapytał.
- Ale ja lubię buraki! – odpowiedziała, odchodząc w
stronę wyjścia.
- Czyli jednak mnie lubi! – pomyślał. – Ale to
komplement? – zapytał, idąc za nią. – Alicja, ale dlaczego znowu uciekasz?! Nie
uciekaj! To może się w końcu ze mną umówisz! -– stał i czekał. Zastanawiał sięm czy wyjdzie zza rogu, za który przed chwilą wchodziła. Nagle ujrzał ją
roześmianą. Taką ją lubił najbardziej.
- Może to nie jest taki głupi pomysł. – odpowiedziała. Szybko
do niej podszedł.
- Hura! Hura! – krzyczał, skacząc przy tym jak dziecko
- To kiedy? Gdzie? O której? – zapytał.
- Przestań wariacie! – położyła mu ręce na ramionach,
żeby przestał podskakiwać.
- To wariacie czy buraku, bo zaczynam się gubić w tych
przezwiskach. – Zrobił minkę na chłopca, który zgubił się w sklepie. Ala nie
mogła przestać się śmiać. Złapała się za brzuch, który zaczął ją boleć z tej
przyczyny.
- Chyba Pani doktor potrzebne jest „usta usta”. Służę
pomocą! Superman gna na ratunek! – zrobił pozę na Superman’a.
- Coraz bardziej zastanawiam się czy ta randka to dobry
pomysł.
- Bardzo dobry! Jeżeli nie zrobisz tego po dobroci, to
użyję moich nad zdolnych mocy! Uprzedzam, mogę posłużyć się torturami… -
powiedział poważnie.
- A co to za tortury? – też spoważniała. Zbliżył się do
jej ucha.
- Pocałunki i znacznie, znacznie gorsze… - szepnął.
- Zboczeniec!
- Miałem na
myśli pompki! Pani doktor nie spodziewałam się tego po pani! Takie zbereźne
myśli?! Ugh! Aż strach pomyśleć co będzie działo się na randce. – uśmiechnął się
łobuzersko. - Powinienem zacząć obawiać się o własne życie.
Alicja walnęła go w ramię i poszła w przeciwną stroną.
Alicja walnęła go w ramię i poszła w przeciwną stroną.
- Zaproszenie wyślę sową! – krzyknął za nią i z
uśmiechem na ustach odszedł w kierunku SORu.
Taki obrót wydarzeń zdecydowanie podoba mi się najbardziej. :-)
OdpowiedzUsuńANULA
Mnie również! Poniosła mnie troszkę fantazja, przyznaję. Przyczyną może być koniec wakacji :)
Usuń
OdpowiedzUsuńHa, jak ty mnie dobrze znasz. Ale ta nasza para sie rozszalala w tej czesci.
Scena z tylkiem mnie po prostu rozbroila xD. Oj ta Ala. ;)
I sorry za mojego ostatniego nieogarnoetego SMS-a, na tym smartphonie to mi sie zawsze cos kliknie.
Do zobaczenia jutro Siostra! ;D
Wiedziałam, że Ci się to spodoba! :) No poznałam już Ciebie na szczęście! Nie ma problemu, czytam w myślach i rozumiemy się bez słów:P
UsuńDo zobaczenia! :D
Dodasz dzisiaj jeszcze jedną część ?
OdpowiedzUsuńTak tylko pewnie znowu pozno :)
UsuńI to jest to ;) Wcale Cię aż tak nie poniosło! :D
OdpowiedzUsuńNo to cale szczescie! Bo zaczelam sie martwic, że ze mna naprawde zle :)
UsuńI to jest to ;) Wcale Cię aż tak nie poniosło! :D
OdpowiedzUsuńI to jest to ;) Wcale Cię aż tak nie poniosło! :D
OdpowiedzUsuńFajnie poprostu to jest to co lubię czytać.Czekam na kolejne części.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńświetne :D Uśmiech na twarzy przez cały czas :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie siostra! Taki rozwój wydarzeń mi się zdecydowanie podoba! Motyw z tyłeczkiem Maksa mnie rozwalił. xD
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnej części! ;)
Za ile coś dodasz? :D
OdpowiedzUsuń